- Nie jestem w opozycji do Beenhakkera, ale wszyscy wiemy, jak wypadł na Euro. Odpadliśmy zanim ten turniej na dobre się rozkręcił. Żeby jednak wszystko było jasne - wcale źle mu nie życzę. Decyzja należy jednak do związku. Zostawią go, uszanuję to i będę mu życzyć powodzenia. Ale docierają do mnie różne sygnały... - powiedział Dziennikowi Smuda.
Szkoleniowiec Lecha dodał ponadto: - Na okrągło dzwonią do mnie różne osoby. Także z PZPN, ale nie będę wymieniał ich nazwisk. Pytają, czy chciałbym poprowadzić polską reprezentację. Odpowiadam to samo, co teraz - jeśli dostanę taką propozycję, to na sto procent ją przyjmę. Jestem już na tyle doświadczony, że mogę pełnić tę zaszczytną funkcję.