69-letni dziś Szkot stał w bramce Arsenalu przeszło dekadę. W latach 1963-74 zagrał dla londyńczyków w 234 spotkaniach. - Uwielbiam jego zuchwałość i osobowość, tak samo jak uwielbiam to u Joe Harta. Wojciech ma olbrzymie umiejętności i wszystko, czego potrzeba na najwyższym poziomie, jest wysoki, a kieruje nim tata - mówi Wilson. - Robi błędy. Był winny porażki w finale Carling Cup, ale Koscielny powinien to "wyczyścić". Ma jednak charakter, by pozbierać się po tym. Ma wiarę, a co ważniejsze, inni piłkarze widzą jego umiejętności - dodaje.
Wilson twierdzi, że Szczęsny jest w stanie dołączyć do plejady znakomitych bramkarzy, którzy na stale wpisali się w historię klubu z północnego Londynu. Według niego presja ta przerosła Manuela Almunię, który w ostatnich latach był numerem "1" w wizji Arsena Wengera: - Manuel jest wrażliwym gościem i wie, że robi błędy. Jest solidnym bramkarzem, ale jeśli grasz w Arsenalu, Manchesterze United czy Chelsea, musisz za tym nadążać. Tu jest historia, oczekiwania, ludzie rzucają ci w twarz wielkimi nazwiskami - Jack Kelsey, Bob Wilson, Pat Jennings, John Lukic, Davis Seaman i Jens Lehmann. To duże wyzwanie, ale Wojciecha to nie martwi - on ma osobowość.