Sebastian Staszewski: Forma przed sezonem ligowym rośnie?
Miroslav Radović: Idzie w górę. Czuję się bardzo dobrze i jeżeli tak zostanie do rozpoczęcia ligi, to będzie bardzo dobrze.
Do zespołu Legii dołączył Piotr Rocki, po kontuzji do gry wraca Sebastian Szałachowski. Teraz wygrać rywalizację na prawej stronie pomocy będzie dużo trudniej. Nie obawiasz się, że któryś z kolegów zabierze ci miejsce w podstawowym składzie?
- Jest konkurencja i myślę, że tak powinno być w każdym klubie. Każdy z nas będzie walczyć o miejsce w składzie i nie będzie odpuszczania. Rywalizacja jest dobra dla każdej ze stron. Zobaczymy jak będzie, bo i Seba i Rocki, to dobrzy piłkarze. Jeżeli któryś z naszej trójki dostanie szansę gry, to będzie musiał zrobić wszystko, aby ją wykorzystać.
Na testy do Grodziska przyjechał twój rodak Dalibor Veselinović. Co możesz powiedzieć o tym 20-letnim napastniku?
- Widziałem go dwa albo trzy razy w lidze serbskiej. Mówiło się wtedy, że to duży talent. Teraz dostał szansę i wszystko zależy od niego. Myślę, że coś ma w sobie, tylko musi to pokazać. Trochę się stresuje, ale musi pokazać to, co ma najlepszego. Rozmawiałem z kolegą z Serbii i on mówi, że u nas go chwalą. Gra w OFK Belgrad, a to bardzo solidny zespół. Za Crveną i Partizanem zajął w lidze trzecie miejsce. To młody chłopak i może się uda i z nami zostanie.
W zeszłym sezonie byłeś bardzo krytykowany za swoją postawę. Znasz powody słabej dyspozycji, która dotknęła ciebie w tamtym roku?
- Byłem, ale ja sam siebie też krytykowałem. Zdawałem sobie sprawę, że zawaliłem ten sezon i że nie gram tak jak mogę grać. Myślę jednak, że to już jest historia i teraz trzeba zapatrywać się na nowy sezon. Jest taki czas, że każdy piłkarz ma kryzys i chyba właśnie wtedy ja taki miałem. Pierwszy sezon miałem bardzo dobry, później miałem bardzo słaby, więc liczę, że ten przyszły sezon znów będzie dla mnie szczęśliwy.
Jakie cele obieracie sobie jako zespół w tym sezonie?
- Przyszło kilku piłkarzy, którzy podnieśli poziom piłkarski Legii. Takie wzmocnienia pomogą nam walczyć z Wisłą o tytuł mistrza Polski. Będziemy też próbowali awansować do fazy grupowej Pucharu UEFA. Na pewno można coś takiego osiągnąć, bo mamy lepszą drużynę niż rok temu. Trzeba o te cele powalczyć. Legia zrobi wszystko, aby być mistrzem i grać dobrze w Europie!
Ty jeszcze w barwach Partizana Belgrad grałeś z sukcesami w Pucharze UEFA. W jednym ze spotkań strzeliłeś piękną bramkę i zostałeś wybrany piłkarzem meczu.
- Tak było. To był mecz z Ukraińcami. Było to bardzo fajne, ale mam nadzieję, że w tym roku się to powtórzy.
Od roku mówi się o twoim transferze za granicę. Podobno miałeś oferty z Dinama i Rapidu Bukareszt, z klubów moskiewskich. Planujesz jeszcze w tym roku opuścić Warszawę?
- Chyba nie. Na pewno pogram w Legii jeszcze pół roku, a później się zastanowimy. Na razie nic konkretnego nie mam, było jakieś gadanie, ale nic na rzeczy nie ma. Nie mam wielkiego ciśnienia na transfer, bo dobrze się tu czuję. Każdy piłkarz chciałby spróbować gry w lepszej niż polska lidze. Teraz jednak jestem w Legii i koncentruję na grze dla stołecznych.
Legia chce za ciebie 1,5 miliona euro. Jest to kwota odpowiednia?
- Nie są to wielkie pieniądze, ale to taka normalna kwota. Jak zagram przyszły sezon dobrze, to Legia może dostać jeszcze więcej. Myślę, że dla klubów z moich ulubionych lig, czyli holenderskiej i hiszpańskiej, to nie są wielkie pieniądze.
Myślałeś kiedyś nad powrotem do Partizana Belgrad, któremu kibicujesz?
- Grałem wcześniej w Partizanie i właśnie jemu kibicuję. Tam mam jeszcze kilku kolegów. Mam nadzieję, że za kilka lat będzie taka sytuacja, że Partizan będzie chciał Radovicia i na przykład właśnie tam skończę karierę.
Zagrałeś ponad 20 spotkań w młodzieżowych reprezentacjach Serbii. Kiedy wydawało się, że powołanie do seniorskiej kadry jest o krok, przeszedłeś do Legii i temat reprezentacji zniknął. Liczysz jeszcze na powołanie?
- Polska liga nie jest taka mocna, żebym został szansę w kadrze. Wierzę jednak, że pewnego dnia dostanę powołanie i szansę, jaką otrzymałem wykorzystam i będę grać w kadrze jeszcze wiele, wiele razy. Może w Serbii nie ma wielkich gwiazd, ale jest masa zawodników, którzy grają w silnych ligach. No, ale zobaczymy, wszystko zależy ode mnie, więc nic straconego.
Zapytam ciebie jeszcze o kibiców. W Europie krąży opinia, że fani Partizana są niemal szaleni. Można ich porównać z kibicami Legii sprzed czasów protestu?
- No tak, kibice Partizana są znakomici. Chyba jedni z najbardziej żywiołowych kibiców na Europie. Ale nie są lepsi od kibiców Legii. Przynajmniej nie od tych, którzy kiedyś dopingowali.
To co się jednak dzieje na trybunach stadionu przy ulicy Łazienkowskiej jest zatrważające. Co myślisz o kibicach, którzy w ramach protestu zaprzestali dopingu?
- To bardzo smutne. Nie jest to moja sprawa, bo kibice i zarząd już długi czas nie mogą się dogadać, ale jak każdy chciałbym grać przy pełnym dopingu. Nie jest to dla nas przyjemne, kiedy gramy w Warszawie, a słychać tylko kibiców gości. Grałem w czasach, kiedy był doping i gra dla tamtych kibiców to była super sprawa. To jest chora sytuacja, że gra nam się lepiej na wyjeździe niż w domu. Ja kilka razy już apelowałem do kibiców i inni chłopacy zresztą też, ale widocznie nie działa. Obydwie strony muszą zacząć rozmawiać, bo doping jest nam potrzebny. Szczególnie w europejskich pucharach.