Jesienią trwały ciężkie negocjacje z Manuelem Arboledą na temat nowego kontraktu. Gdyby umowa nie została przedłużona, dziś Kolumbijczyka nie byłoby najprawdopodobniej w Lechu. Zimowe okienko transferowe byłoby ostatnim momentem, aby poznaniacy mogli zarobić na nim jakieś pieniądze. Ostatecznie udało się dojść do porozumienia i Arboleda otrzymał rekordowy kontrakt.
Początek rundy wiosennej nie jest dla 32-letniego obrońcy zbyt udany. W dotychczasowych meczach nie prezentował się zbyt pewnie, popełniał sporo prostych błędów. Ma na swoim koncie również bramkę samobójczą w meczu Pucharu Polski z Polonią Warszawa, choć za tą sytuację winić go nie można, bo gol i tak by padł.
W poprzednim spotkaniu z Cracovią Kraków Kolumbijczyk również się nie popisał. Od jego prostego błędu rozpoczęła się akcja, po której padła bramka dla gospodarzy. Potem kolejne kiksy również stwarzały zagrożenie pod bramką Krzysztofa Kotorowskiego. Co ciekawe ani sam zawodnik, ani trener Jose Maria Bakero nie widzą większego problemu. - Zagrałem dobrze - stwierdził w wywiadzie dla weszlo.com Arboleda.
Z kolei hiszpański szkoleniowiec szukał raczej przyczyny porażki w grze całego zespołu, a nie konkretnego zawodnika. - Nie jestem zaniepokojony formą Arboledy. Nie można martwić się tylko jednym zawodnikiem, a jedynie całą drużyną. Być może nie był to dla Manuela perfekcyjny początek rundy, ale jego forma na pewno będzie rosła. Dalej musi ciężko pracować - zakończył Bakero.