Shinji Kagawa: To mój gol

Sporo wątpliwości wzbudziły okoliczności, w których Borussia zdobyła gola w meczu z Werderem (2:0). Bramkę początkowo zaliczono Robertowi Lewandowskiemu, by później przyznać jej autorstwo Shinji Kagawie. Dodatkowo Polak był w tej sytuacji na spalonym.

Tuż przed końcowym gwizdkiem, a także po nim niemieckie portale jako autora drugiej bramki dla BVB wskazywały Roberta Lewandowskiego. Po strzale Shinji Kagawy piłka, zmierzając pod poprzeczkę bramki Werderu, wyraźnie dotknęła głowy polskiego napastnika (który znajdował się w tej sytuacji na pozycji spalonej).

Po dokonaniu analizy zarówno oficjalny portal Bundesligi, jak i Kicker, a także serwis klubowy Borussii gola zaliczyły japońskiemu pomocnikowi. - Miałem wrażenie, że Robert schował głowę w samoobronie, bo inaczej byłby spalony - śmiał się Juergen Klopp. - To mój gol - oświadczył na poważnie Kagawa, dla którego to już ósme trafienie w tym sezonie w lidze. W tej sytuacji "Lewy" pozostaje z pięcioma bramki na koncie, lecz dzięki temu czwartą asystę w rozgrywkach zanotował Jakub Błaszczykowski.

Nie mniejsze wątpliwości wzbudziła sytuacja z 52. minuty, gdy przy prowadzeniu 1:0 BVB, sędzia nie podyktował rzutu karnego po zatrzymaniu Claudio Pizarro przez Romana Weidenfellera. - Oczywiście, zaakceptowałbym decyzję o rzucie karnym. Jednak z przebiegu całej gry nie uważam, że wygraliśmy dzięki decyzji arbitra - ocenił Klopp.

- Zagraliśmy przyzwoicie, ale szczerze mówiąc Werder zostawił nam sporo miejsca - przyznał opiekun dortmundczyków. Czarno-żółci zwyciężyli szósty raz z rzędu w Bundeslidze, a w ostatnich 10 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach zanotowali bilans bramkowy 21 do 2! "Kto będzie mistrzem - Borussia Dortmund" - śpiewał z dużą pewnością siebie komplet widzów na Signal-Iduna Park. By uznać rundę jesienną za udaną w 100 procentach, klub polskiego tercetu powinien w środę pokonać na wyjeździe FC Sevillę i wywalczyć awans do 1/16 finału Ligi Europejskiej.

Komentarze (0)