W towarzyskim spotkaniu Polacy zremisowali z Bośnią i Hercegowiną. Dwie bramki dla drużyny prowadzonej przez Franciszka Smudę zdobył Paweł Brożek. W naszym zespole zagrali zawodnicy, którzy grają w polskiej ekstraklasie. - Spotkanie się odbyło. Tych piłkarzy mogę teraz nazywać nie reprezentantami tylko bożyszcze pustych trybun. Dla mnie taki mecz nie ma żadnego sensu, a tym bardziej jeżeli on jest pod szyldem reprezentacji Polski. Wyprodukowano trochę reprezentantów, potwierdziło się to, co było wiadomo przed meczem, że tacy zawodnicy jak Brożek, Mierzejewski są piłkarzami perspektywicznymi, mogą grac na Euro. Dla mnie dobrze wypadł, przepraszam zaprezentował się szybkościowo Grosicki - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski.
Kamil Grosicki laurki od Tomaszewskiego jednak nie dostanie, bowiem oberwało mu się za to, że nie wykorzystał dogodnych okazji strzeleckich. - Takie sytuacje niestety trzeba wykorzystywać, jak się ma dobrą szybkość - mówił legendarny bramkarz.
- Poza tym wydaje mi się, że to powinno być ostatnie takie grudniowe spotkanie, bo nie ma to żadnego sensu. Franek musi zrozumieć jedną rzecz - obserwować zawodników to on mógł w klubach, kiedy prowadził drużyny przez 15 lat. Ja nie wiem kto to dziś grał - mówił dalej były reprezentant Polski.
W 2010 roku reprezentacja więcej meczów już nie zagra. - Co tu dużo mówić - gdyby nie piękne kobiety, które w Poznaniu przyczyniły się do zwycięstwa nad Wybrzeżem Kości Słoniowej, bo chciały sprawdzić famę o słynnych trąbach zielonych słoni to byłoby fatalnie. Spadliśmy na 71. miejsce, reprezentacja bardziej zasłynęła ze skandali i z braku jakiejś odpowiedzialności i autorytetu Smudy niż z wyników. To jest chyba najgorsze, bo Smuda twierdząc, że jego wyniki nie interesują doprowadził do tego, że na eliminacje do mistrzostw świata, które będą przed eliminacjami mistrzostw Europy będziemy losowani z czwartego - piątego koszyka. To już jest tragedia - podsumował tegoroczne dokonania kadry Jan Tomaszewski.