Kilkumiesięczne zaległości w płatnościach, zakręcone ogrzewanie i brak premii za awans do ekstraklasy - taki obraz Górnika kreowały w ostatnich dniach media.
Jak sprawa przedstawia się w rzeczywistości? - Nieprawdą jest, że zalegamy zawodnikom z kilkumiesięczną wypłatą pensji. Na chwilę obecną mamy trzy tygodnie poślizgu z wypłatą wynagrodzeń za listopad. Nasze zadłużenie ogranicza się do zaległości wobec właściciela, a to w futbolu rzecz bardzo często spotykana - zapewnia prezes Łukasz Mazur.
Kamieniem u szyi Górnika była degradacja do pierwszej ligi, jaka utytułowanemu śląskiemu klubowi przydarzyła się w sezonie 2008/09. Wtenczas klub stracił płynność finansową, głównie za sprawą braku wpływów z Canal Plus, które stanowiły znaczącą część jego rocznego budżetu.
- Trzeba przyznać, że spadek do pierwszej ligi był dla Górnika ciosem sportowym, ale także finansowym. Straciliśmy na tej degradacji dużo, ale dzięki szybkiemu powrotowi do ekstraklasy wróciliśmy na dobre tory i zadłużenie sukcesywnie spłacamy - przekonuje sternik zabrzańskiego klubu.
Za awans do ekstraklasy drużyna miała otrzymać premię w wysokości 4 mln złotych. Z kolei gracze, którzy wzmocnili Górnika latem nie otrzymali dotąd wejściówek za rozegrane mecze.
- Nie jestem Rumburakiem ani Arabellą, żeby przekręcić pierścień i pojawił się przede mną kufer z brylantami. Mamy plan spłaty zadłużenia i wszystko idzie w odpowiednim kierunku, by je spłacić. Zalegamy zawodnikom z premiami za awans, ale te otrzymają tylko ci gracze, którzy występowali w Górniku i nadal w Zabrzu występują. Jeżeli chodzi o wejściówki i pensje za listopad i grudzień do świąt powinniśmy uregulować wszystkie zaległości kontraktowe i znaczną część premii - zapowiada szef beniaminka ekstraklasy.
Wyssane z palca są także wieści jakoby w budynku klubowym z powodu długów zakręcano ogrzewanie. - Nie lubię słowa "dług", choć w mediach jest ono często używane, bo jest hasłem bardzo chwytliwym. Naszą sytuację lepiej ubiera słowo "zadłużenie" - przekonuje Mazur.
- Jest u nas zimno i to jest fakt, ale należy wziąć pod uwagę, że budynek klubowy powstał w latach siedemdziesiątych, a z oknami jest tutaj chłodniej, niż byłoby bez nich, bo chociaż do budynku wpadałoby ciepło z podwórka. Budynek jest jaki jest i potrzebny jest mu generalny remont, ale finansowo nam się to po prostu nie opłaca. Niebawem powstanie nowy stadion i modernizacja obecnego budynku to pieniądze wyrzucane w błoto - puentuje prezes Górnika.