Michał Piegza: Kolejny potentat pokonany. Wcześniej wygraliście z Wisłą i Legią. Teraz przyszła pora na Lecha.
Rafał Grodzicki: Cieszy wygrana z takim zespołem jak Lech Poznań. Zagraliśmy tak, jak chcieliśmy. Tydzień temu mieliśmy dołek w meczu z Arką i nie udało się zwyciężyć. Ale wtedy wywalczyliśmy punkt, co też było cenne, patrząc na przebieg gry. Teraz dołożyliśmy trzy kolejne i łącznie mamy ich zdobytych cztery. Pniemy się w górę tabeli. A potentaci? Różnie grają i my to wykorzystujemy. Martwi natomiast, że tracimy punkty z teoretycznie słabszymi zespołami.
Macie patent na najmocniejsze, przynajmniej finansowo, kluby w Polsce?
- A Ruch Chorzów to nie jest wielka firma? Teraz wszystkie zespoły, które przyjeżdżają do Chorzowa mają do nas szacunek i wiedzą, że przy Cichej się ciężko gra.
Co wam pomogło w wygraniu meczu? To że Lech był zmęczony? Peszko i Rudnevs zaczęli spotkanie na ławce. Gdyby wystąpili od początku mogło być inaczej?
- Nie ma co gdybać. A może gdyby zagrali od pierwszej minuty, to wygralibyśmy wyżej? A może byśmy przegrali? Wracając do czwartkowego meczu Lecha to widać było, że Lechici mieli to spotkanie w nogach. Wszak grali kilka dni temu i nie mieli kiedy się zregenerować. Nie mogą jednak zrzucać na to winy. My też graliśmy niedawno co trzy dni i nikt się nami nie przejmował. To problem Lecha, a nie nasz.
Ciebie, jako obrońcę, raduje chyba fakt, że kolejny raz z tyłu zagraliście na zero.
- Jestem obrońcą i takie rzeczy są dla mnie najważniejsze. Czwarty mecz z tyłu z czystym kontem. Oby takich spotkań było jak najwięcej, bo to jest ważne. Zespół powinno budować się od defensywy. I trener Fornalik właśnie tak czyni. Miło się patrzy na klasyfikację drużyn z najmniejszą ilością straconych bramek. Na pierwszym miejscu jest Arka, a zaraz potem my.
Piłkarze Lecha domagali się w ostatniej minucie doliczonego czasu gry karnego dla Lecha. Była jedenastka czy sędzia miał rację dyktując rzut wolny?
- Być może był faul. Arbiter gwizdnął jednak wcześniej. Faulował kto inny. Będę jeszcze oglądał powtórki, ale skoro sędzia nie gwizdnął, to jedenastki nie było. Jeśli ja przewróciłem Bosackiego, to było już to po gwizdku arbitra.
Kilka razy to piłkarz Ruchu, to Lecha leżeli na murawie. A gwizdek arbitra milczał.
- Właśnie, w wielu sytuacjach dawał grać i nie przerywał spotkania. Nam we wcześniejszych spotkaniach arbiter mógł podyktować karnego, a tego nie uczynił. Jeszcze niejedną taką sytuację kontrowersyjną na pewno będziemy musieli przełknąć. Zapewne my w odwrotnej sytuacji mielibyśmy pretensje do arbitra. Jest już jednak po meczu i nic nie zmieni wyniku.
Pokonaliście Lecha, który ostatnio ograł Manchester City. Jesteście lepsi od angielskiej drużyny?
- Nie można na to tak patrzeć. Na pewno tak nie jest. Nie można tych pojedynków porównywać. W tamtym spotkaniu Lech zagrał zupełnie inaczej. Nie mnie oceniać, ale liga polska jest... ligą polską.
Adebayora mógłbyś spokojnie powstrzymać?
- Oj, nie wybiegajmy tak daleko. Na pewno chciałbym przeciwko takiemu zawodnikowi zagrać.
Teraz przed wami dwa mecze wyjazdowe z Polonią Warszawa i Śląskiem Wrocław. Łatwo nie będzie.
- Jeszcze nie myślałem o tych spotkaniach. Dobrze by było, żebyśmy w tych meczach nie stracili gola i trafili coś z przodu. To się przełoży na zdobycz punktową.