KSZO sięgnął dna - relacja z meczu KSZO Ostrowiec Św. - GKS Katowice

Podopieczni trenera Czesława Jakołcewicza zostali pokonani przez drużynę GKS Katowice na własnym obiekcie. Katem pomarańczowo-czarnych okazał się zawodnik, który był przymierzany do gry w KSZO, jednak wybrał zespół ze Śląska.

Początkowo przewagę w spotkaniu osiągnęli piłkarze GKS Katowice, jednak mimo stworzonych sytuacji nie potrafili oni znaleźć sposobu na pokonanie Tomasza Dymanowskiego. W 8. minucie strzał Gabriela Nowaka przed siebie wybił golkiper KSZO, ale z asekuracją Radosława Kardasa, żaden z piłkarzy gości nie dopadł do futbolówki. Chwilę później kolejne dwie sytuacje wybronił Dymanowski i ani Janusz Dziedzic ani Jacek Kowalczyk nie trafili do bramki KSZO. W odpowiedzi w 16. minucie pod polem karnym Katowic piłkę dograł Rafał Lasocki, która trafiła do Adriana Frańczaka, ale strzał pomocnika KSZO z ponad 10 metrów nie znalazł drogi do siatki. Trzy minuty później ponownie uderzył Frańczak, ale nawet po wyjściu w pole karne Andrzeja Wiśniewskiego, strzał pomocnika pomarańczowo-czarnych nie trafił do pustej bramki GKS. W 21. minucie znów groźnie było pod bramką gości. Kilkakrotnie główką piłkę uderzyli zawodnicy KSZO, ostatecznie strzał Damiana Nawrocika znalazł drogę do siatki, jednak sędzia dopatrzył się pozycji spalonej i nie uznał gola. Kiedy wydawało się, że to KSZO osiągnął przewagę, goście przeprowadzili kontrę i po dośrodkowaniu Dziedzica, golkipera KSZO, strzałem głową z 8 metrze pokonał Michał Zieliński, który otworzył wynik meczu. Gospodarze bardzo chcieli odrobić stratę, jednak strzały Jakuba Cieciury i Jarosława Białka przeszły nad bramką GKS. W 33. minucie z prawego skrzydła zacentrował Cieciura. Wiśniewski wypiąstkował futbolówkę, która przypadkiem trafiła do Krystiana Kanarskiego, ale i tym razem zawodnik KSZO nie trafił celnie do bramki. Przez kolejne kilka minut na murawie wiało nudą, a żadna drużyna nie stworzyła sobie dogodnej okazji do zmiany rezultatu. W 41. minucie po jednym z rzutów rożnych na 16. metrze z piłką znalazł się Frańczak. Oddał strzał, ale znakomicie w bramce zachował się Wiśniewski i do końca pierwszej połowy wynik już się nie zmienił.

Po przerwie piłkarze z Ostrowca Świętokrzyskiego wciąż musieli dążyć do zmiany rezultatu. W 52. minucie w niezłej sytuacji w polu karnym gości znalazł się Nawrocik. Śliska murawa utrudniła jednak zawodnikowi KSZO oddanie celnego strzału i od bramki rozpoczął Wiśniewski. Wydawać by się mogło, że druga połowa i padający rzęsisty deszcz zniechęcił piłkarzy do gry. Po ponad godzinie gry zakotłowało się pod bramką gości, ale żaden z piłkarzy KSZO nie był w stanie oddać strzału. W 73. minucie nastawieni na atak gospodarze zostali skarceni! Sadowski wypuścił w uliczkę Zielińskiego, a ten w sytuacji sam na sam pokonał Dymanowskiego, podwyższając na 2:0 dla GKS Katowice. Jeszcze przed zakończeniem spotkania goście mogli zdobyć kolejną bramkę. Bartosz Karwan krótko zagrał piłkę do Przemysława Pitrego, a ten zdecydował się na indywidualne zakończenie akcji. Zbiegł z piłką do środka po czym uderzył, jednak za słabo by pokonać Dymanowskiego. Na dwie minuty przed zakończeniem meczu wiarę gospodarzom przywrócił Jakub Kapsa, który strzałem z dystansu pokonał Wiśniewskiego.

KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - GKS Katowice 1:2 (0:1)

0:1 - Zieliński 22'

0:2 - Zieliński 73'

1:2 - Kapsa 88'

Składy:

KSZO Ostrowiec Świętokrzyski: Dymanowski - Lasocki, Dybiec, Kardas, Ninković, Frańczak, Skórnicki (64' Wolański), Białek (80' Mąka), Cieciura (77' Kapsa), Nawrocik, Kanarski.

GKS Katowice: Wiśniewski - Olkowski, Szala, Kowalczyk, Sokołowski, Nowak, Plewnia, Goncerz (61' Sadowski), Dziedzic (75' Karwan), Zieliński (90+1' Piechniak), Pitry.

Żółte kartki: Plewnia, Goncerz, Olkowski, Kowalczyk (GKS).

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Widzów: 500.

Źródło artykułu: