Tadeusz Piotrowski (trener Puszczy Niepołomice): Kolejny raz przychodzi mi gratulować wygranej drużynie przeciwnej. Cieszy mnie jedynie opinia dziennikarzy i obserwatorów, że Puszcza to nie jest chłopiec do bicia i jakoś w piłkę grają przyzwoicie. Zostawiamy po sobie dobre wrażenie, gdyż to rywal zabiera nam punkty. W ostatnich czterech meczach tak było. Popełniamy błędy, które nie powinny nam się zdarzyć i przez to tracimy gole. Stal grała ciekawą piłkę, szczególnie w ataku i zasłużyła na te dwa gole, które zdobyła. Myśmy także zasługiwali na jeszcze jednego gola. Remis byłby sprawiedliwy, ale piłka rządzi się swoimi prawami. Przykro mi, bo chłopcy w szatni byli podłamani. Musimy sobie to wszystko przeanalizować. Jesteśmy beniaminkiem i potrzeba nam czasu. Jak zaczniemy wygrywać to później będzie to już szło do przodu.
Tomasz Kwedyczenko (Puszcza Niepołomice): Przegraliśmy ten mecz. Szkoda tych punktów, tym bardziej, że nie byliśmy drużyną o wiele gorszą niż Stal. W końcówce pierwszej połowy przeważaliśmy na boisku, ale przegrywaliśmy już 1:0. Niestety ta pierwsza bramka ustawiła to spotkania. Szkoda tego trafienia, bo mogła ta potyczka wyglądać inaczej.
Wojciech Ankowski (Puszcza Niepołomice): Popełniliśmy głupie błędy na początku pierwszej i drugiej połowy, pozbawiły one nas trzech punktów. Przyznam szczerze, że nawet remis byłby dla nas jak porażka patrząc na to, co działo się na boisku.
Sławomir Adamus (trener Stali Stalowa Wola): U nas są z kolei odmienne nastroje. Cieszymy się bardzo, gdyż nadal mamy dobrą passę. Do przerwy nie prezentowaliśmy się tak, jakbym tego chciał. W pierwszej części gry Puszcza nie pozwalała nam na zbyt wiele. Musiałem dokonać roszady w składzie na skutek kontuzji Michała Kachniarza. Miało to wpływ na naszą grę. W drugiej połowie wyglądało to lepiej, mieliśmy swoje sytuacje na kolejne trafienia. W końcówce wkradła się niepotrzebna nerwowość. Dobrze, że to było przy prowadzeniu 2:0, gdyż przy mniejszym prowadzeniu człowiek by się załamał. Dziwi mnie to, że taki błąd popełnia tak doświadczony zawodnik. W szatni chłopcy byli zadowoleni. Martwią te urazy. Mamy jeszcze kilku zdrowych graczy, więc coś będziemy działać.
Kamil Gęśla (Stal Stalowa Wola): Trener stawia nas we dwóch z przodu. Jeden gra trochę cofniętego. W tym spotkaniu zdarzyło się, że obaj zdobyliśmy po golu. Trener wystawia nas po to w ataku, żebyśmy właśnie strzelali bramki. Kibice wcześniej mieli pretensje, że nie trafiałem do siatki. Napastnik jest właśnie od tego aby zdobywać gole.