Po sezonie 2007/2008 Radosław Kałużny postanowił zawiesić piłkarskie buty na przysłowiowym kołku. Defensywny pomocnik m.in. Wisły Kraków czy Energie Cottbus nie zakończył jednak swojej przygody z piłką nożną. Przed kilkoma miesiącami związał się z trzecioligowym Chrobrym Głogów. - Już od roku próbuje powrócić do piłki nożnej. Dostałem bardzo ciekawą propozycję z Głogowa, fajna perspektywa na najbliższe lata. Doszedłem do wniosku, że pomogę trenerowi Kubotowi i drużynie. W tym sezonie zrobimy wszystko by wejść do wyższej ligi. Jeśli tyle lat biegało się za piłką, to jakiś głód pozostaje. Przez dwa lata praktycznie nic nie robiłem, biegałem do sklepu po piwo - powiedział Radosław Kałużny.
Po powrocie do Polski i występach w Jagiellonii Białystok koledzy z drużyny zwracali się do Kałużnego "Ojcze" bądź "Tato". Jaki przydomek nosi w nowej ekipie? - Teraz wołają już raczej "Dziadek". Lata mijają, jednak swoim doświadczeniem mogę jakoś wspomóc chłopaków. Myślę, że wyciągną jakieś wnioski i konsekwencje, aby być lepszymi piłkarzami - mówi były reprezentant Polski.
W środę głogowska drużyna zmierzyła się z pierwszoligowym GKP Gorzów Wlkp. Kałużny rozegrał całe 45 minut drugiej połowy, dyrygując linią obrony swojego zespołu. - Myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony, jak na zespół z teoretycznie czwartej ligi. Uważam, że sprawiliśmy trochę kłopotu rywalom. Byliśmy chyba dobrym rywalem dla Stilonu przed startem ligi. Życzę im wszystkiego najlepszego. Dobrze znam trenera Pawlaka, który prowadził mnie w reprezentacji - skomentował Kałużny.