Lech się męczy, a Sparta strzela gola za golem - relacja z meczu Lech Poznań - Inter Baku

Lech Poznań dopiero w serii rzutów karnych wygrał 9:8 z Interem Baku w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Bramkę w regulaminowym czasie gry dla drużyny z Azerbejdżanu strzelił w 84 minucie Girts Karlsons.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed meczem trener Interu, Kachaber Cchadadze zapowiadał, że nie obawia się wysokiej przegranej swojego zespołu. - Lech wcześniej wysoko tu wygrywał w pucharach, ale nie ma sensu wspominać przeszłości. Jutro napiszemy nową historię

- zapowiedział. Nikt jednak nie obawiał się Interu Baku. Lechici już w pierwszych minutach bez żadnych obaw ruszyli do przodu i pierwszy kwadrans rzeczywiście należał do podopiecznych trenera Jacka Zielińskiego. Już w 4 minucie potężnie sprzed pola karnego uderzył w swoim stylu Dimitrije Injac, ale piłka przeleciała obok słupka. Chwilę później głową strzelał Manuel Arboleda, ale tym razem świetnie spisał się Lomaia. Z biegiem czasu przewaga Lecha jednak malała, zupełnie jakby z Kolejorza zeszło powietrze. Piłkarze z Poznania już tak często nie atakowali i nie działali tak agresywnym pressingiem. To wtedy po raz pierwszy goście doszli do głosu. W 21 minucie spotkania Inter wyszedł z groźną kontrą, ale niecelnym strzałem wykończył ją Robertas Poskus. Lechici, wyraźnie podenerwowani groźnymi kontrami zespołu z Baku, pod koniec pierwszej połowy znów podkręcili tempo. W 35 minucie po mocnym strzale Wichniarka, piłka trafiła w poprzeczkę. Część pierwsza nie przyniosła żadnych niespodzianek – na boisku dominowali poznaniacy, a Inter dość nieporadnie próbował szczęścia w kontratakach. Bez wątpienia gdyby Lech wykorzystał choć jedną z kilku wyśmienitych okazji, ten mecz nie miałby tak dramatycznego przebiegu. - Jeśli pierwsi strzelimy gola, to mecz się uspokoi i wszystko będzie dobrze - tak przed spotkaniem prognozował Krzysztof Kotorowski, bramkarz Lecha. Jego plan zupełnie nie został zrealizowany przez kolegów z pola.

W drugiej połowie bowiem od samego początku do ataków ruszyli goście. Ich ataki były dość nieśmiałe i niemrawe. Poskus i spółka nie potrafili zagrozić bramce Lecha celnym strzałem. Po 50 minucie znów przebudzili się piłkarze ze stolicy Wielkopolski. Jednak przewaga nie była tak duża, jak w pierwszym kwadransie spotkania, a na pewno nie można było mówić o huraganowych atakach. W 59 minucie Semir Stilić ładnie zagrał na lewą stronę pola karnego do Krivetsa, ale ten zbyt długo zwlekał z uderzeniem i jego strzał został zblokowany. Pierwszy raz kibice zamarli w 66 minucie, kiedy to, po wielkim zamieszaniu w polu karnym, piłkę z linii bramkowej wybił w ostatniej chwili Seweryn Garncarczyk. Co się nie udało Interowi w 66 minucie, miało miejsce w samej końcówce. W 84 minucie Zlatinov strzelał na bramkę, ale Kotorowski obronił jego uderzenie. Nie zdążył jednak do dobitki i sensacja wisiała w powietrzu. Piłkarze Lecha po utracie gola szybko starali się odpowiedzieć golem. Nie pomógł w tym, wprowadzony w miejsce Artura Wichniarka, Jacek Kiełb. Piłkarze Lecha usłyszeli od swoich kibiców stos wyzwisk i solidną porcję gwizdów. Po przegranej w rewanżu, o awans do III rundy eliminacji Ligi Mistrzów musieli walczyć w dogrywce.

Dodatkowe 30 minut nie przyniosło aż tak wielkich emocji. Lech próbował szczęścia w stałych fragmentach gry, ale ta sztuka się nie udała. O tym, kto zmierzy się ze Spartą Praga, miały zadecydować rzuty karne. W nich, po wielkich nerwach, zwyciężył Lech, a bohaterem został Krzysztof Kotorowski, który najpierw skutecznie strzelił z 11 metrów, a później obronił strzał swojego vis a vis, Lomaii.

Lech Poznań - Inter Baku 0:1 (0:1, 0:0), rzuty karne 9:8

Bramka: 84. Girts Karlsons

Rzuty karne:

1:0 Bosacki

1:0 Zlatinow (Kotorowski broni)

1:0 Kriwiec (Lomaia broni)

1:1 Karsons

1:1 Peszko (Lomaia Broni)

1:2 Kandelaki

2:2 Kiełb

2:2 Krugłow (Kotorowski broni)

3:2 Gancarczyk

3:3 Accioly

4:3 Wilk

4:4 Lewin

5:4 Injac

5:5 Daszdemirow

6:5 Wojtkowiak

6:6 Czertoganow

7:6 Arboleda

7:7 Odikadze

8:7 Stilić

8:8 Czerwenka

9:8 Kotorowski

9:8 Lomaia (Kotorowski broni)

Żółte kartki: Semir Stilić - Aleksandr Czertoganow, Bronislaw Czerwenka, David Odikadze, Girts Karlsons, Georgi Lomaia, Petar Zlatinov

Sędziował: Milorad Mazić (Serbia).

Widzów: 13.500

Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Bartosz Bosacki, Seweryn Gancarczyk - Sławomir Peszko, Dimitrje Injac, Semir Stilić, Ivan Djurdjević (98. Jakub Wilk), Sergiej Kriwiec - Artur Wichniarek (78. Jacek Kiełb)

Inter: Giorgi Lomaia - Kachaber Mżawanadze (71. Arif Daszdemirow), Wladimir Lewin, Danildo Jose Accioly, Ilia Kandelaki - David Odikadze, Bronislaw Czerwenka, Peter Zlatinow, Aleksandr Czertoganow, Nizami Hadżijew (46. Dmitri Krugłow) - Robertas Poskus (73. Girts Karlsons)

Źródło artykułu: