- Widać było doskonale, że mecz mi nie wyszedł. Popełniłem sporo prostych błędów. Był duży stres, nie było łatwo, ale najważniejsze, że puchar jedzie do Białegostoku. To co działo się wcześniej schodzi na dalszy plan. Odnieśliśmy historyczne zwycięstwo dla Jagiellonii, dodatkowo utrzymaliśmy się w ekstraklasie. Tylko się cieszyć - powiedział Lewczuk.
- Czy w przerwie prosiłem trenera o zmianę? Nie, nie. Takie jest życie. Czasami gra się dobrze, a innym razem zdarza się gorszy mecz. Szkoda, że w finale. Mam teraz czas na przeanalizowanie swojej postawy i wyciągnięcie wniosków. Gdybyśmy nie wygrali, to byłbym na siebie bardzo zły - zakończył prawy obrońca żółto-czerwonych.