GKS Katowice gładko przegrał na własnym stadionie z Widzewem Łódź 0:3 (0:1). O ile w tym spotkaniu katowicka drużyna w miarę trzymała się w ryzach w defensywie w linii napadu miała olbrzymie problemy. - W ataku nie istniejemy już trzeci mecz. Od meczu z Wisłą Płock mamy duże problemy z wykorzystywaniem sytuacji podbramkowych. Nie mamy szerokiej ławki rezerwowych i gramy tym co mamy. Staramy się w każdym meczu walczyć o punkty, ale na razie wychodzi nam to ze zmiennym skutkiem - powiedział po spotkaniu z Widzewem obrońca GKS-u, Adrian Napierała.
Katowiczanie w starciu z liderem realizowali założenia taktyczne nakreślone przez trenera Roberta Moskala. - Naszą taktyką na to spotkanie było spróbować gry z kontry. Niestety nasze kontrataki nie wychodziły najlepiej. Przez pierwsze 15-20 minut jeszcze jakoś to wyglądało, ale później Widzew przejął inicjatywę na boisku i przewyższył nas o dwie klasy. Jesteśmy na razie bez siły rażenia, ale nikt nie powiedział, że GKS się położy. Przed nami kolejne mecze i tam chcemy zdobywać punkty - zapewnił doświadczony defensor Gieksy.
Dla Napierały starcie z Widzewem było o tyle sentymentalne, że zawodnik ten ma na swoim koncie grę w barwach odwiecznego rywala lidera, ŁKS-u Łódź. - Nie napalałem się przez to jakoś specjalnie. ŁKS Łódź to już przeszłość i teraz skupiam się tylko na grze w barwach GKS-u. Ostatnimi czasy idzie nam ciężko, ale przed nami jeszcze kilka kolejek i postaramy się w nich zaskoczyć. Nasza kadra jest mocno okrojona, ale myślę, że jak kontuzjowani zawodnicy wrócą do gry pokażemy się jeszcze w tej rundzie z dobrej strony. Na pewno nikomu punktów bez walki nie oddamy - stwierdził gracz drużyny ze stolicy Górnego Śląska.