Damian Seweryn: Nie możemy tracić dystansu do czołówki

Po dwóch porażkach z rzędu piłkarze Warty poprawili sobie humory sobotnim zwycięstwem z Wisłą Płock. Zespół Marka Czerniawskiego triumfował 2:0, dzięki czemu utrzymał się tuż za ścisłą czołówką. Jednego z goli dla Zielonych strzelił Damian Seweryn, który podkreślał po meczu, jak ważne dla jego ekipy jest zmniejszanie dystansu do miejsc premiowanych awansem.

- Ostatnio szło nam nie najlepiej. Przeciwko Widzewowi zaprezentowaliśmy się przyzwoicie, ale nie udało nam się zdobyć choćby punktu. Z kolei w Ostrowcu Świętokrzyskim kiepski był zarówno wynik, jak i gra. Cieszę się, że dobrze zareagowaliśmy na porażki, bo dzięki temu wciąż trzymamy się blisko czołówki. Na pewno nie odpuścimy ataku na wysokie pozycje - powiedział Damian Seweryn.

W meczu z Wisłą Płock tuż po zdobyciu bramki 31-letni pomocnik opuścił boisko. Jak się okazuje, zmiana była planowana już wcześniej. - Sygnalizowałem chęć zejścia z murawy, bo łapały mnie skurcze. Wszystko dlatego, że w środku tygodnia nie mogłem trenować ze względu na drobny uraz. Fajnie jednak, że zanim usiadłem na ławce, udało mi się trafić do siatki. Trzeba się cieszyć ze zwycięstwa i punktów, to na pewno poprawi nam humory i polepszy atmosferę - dodał były piłkarz Odry Wodzisław i Piasta Gliwice.

W rundzie wiosennej zdecydowaną większość goli dla Warty strzelają defensywni pomocnicy: Tomasz Bekas i właśnie Seweryn. To dość niecodzienne zjawisko. Z czego ono wynika? - Nie jest to dla mnie wielkie zaskoczenie. Nasz zespół gra ofensywnie i wielu graczy włącza się do akcji. W efekcie zdarza się, że zawodnicy odpowiedzialni głównie za zabezpieczanie tyłów strzelają bramki. To napastnicy skupiają największą uwagę rywali, dzięki czemu ja, Tomasz Bekas, Alain Ngamayama czy Arkadiusz Miklosik mamy trochę więcej miejsca. Dobrze, że łup bramkowy rozkłada się na cały zespół, przez to jesteśmy bardziej nieobliczalni - zakończył doświadczony pomocnik.

Komentarze (0)