Ruch nie zważał na Pasy - relacja z meczu Cracovia - Ruch Chorzów

Beznadziejność i rozmach. Te dwa określenia oddają to, co działo się w sobotę na Suchych Stawach w Krakowie. Pierwsze opisuje poczynania Cracovii. Drugie natomiast opisuje ofensywne poczynania chorzowskiego Ruchu. Niebiescy po efektownej grze skrupulatnie wypunktowali fatalnie grających gospodarzy.

W tym artykule dowiesz się o:

- Od tego meczu i od kolejnego spotkania z Jagiellonią zależy bardzo wiele w tym sezonie - mówił przed meczem szkoleniowiec Pasów, Orest Lenczyk. Krakowianie po fatalnym występie przed tygodniem w Gdyni przeciwko Arce, w meczu z Ruchem mieli zrehabilitować się przed własną publicznością. Zadanie to ułatwić miały powroty do pierwszej "11" Aleksandru Suworowa i Michała Golińskiego. Waldemar Fornalik musiał z kolei zestawić drużynę bez Andrzeja Niedziela, Macieja Sadloka, Grzegorza Barana i Krzystofa Nykiela. W dodatku goście przed czterema dniami stoczyli dwugodzinny zwycięski pojedynek z Legią Warszawa w ćwierćfinale REMES Pucharu Polski. Jednak zmęczenia po chorzowianach widać nie było. Piłkarze Ruchu od początku meczu był szybszy, żywszy i świeższy od Cracovii. Już w 9. minucie chorzowianie objęli prowadzenie. Artur Sobiech, który rozegrał wyśmienity mecz znakomicie uruchomił Marcina Zająca, a ten w sytuacji sam na sam pokonał Marcina Cabaja. po kwadransie gry bramkarza Pasów strzałem sprzed linii "16" zaskoczyć próbował Łukasz Janoszka, ale golkiper gospodarzy zdołał sparować uderzenie na rzut rożny. - Widać, że cztery dni w pełni wystarczą na regenerację zawodników. Moi zawodnicy biegali przez pełne 90 minut - zauważył Fornalik.

Cracovia tylko w pierwszych minutach potrafiła przedostać się pod pole karne Ruchu. Po pierwszej bramce gra toczyła się głównie w środku pola lub przed bramką Pasów. Dopiero w 34. minucie gospodarze oddali pierwszy strzał w kierunku bramki Krzysztofa Pilarza. Po dośrodkowaniu Suworowa z rzutu wolnego z lewej strony niecelny strzał głową oddał Arkadiusz Baran. Kilkadziesiąt sekund później po akcji Łukasza Mierzejewskiego nad poprzeczką uderzył Radosław Matusiak.

Te dwie akcje mogły dać kibicom nadzieję na lepszą grę Cracovii w drugiej połowie. Jednak tuż po przerwie chorzowianie zadali drugi cios. Michał Pulkowski prostopadłym podaniem stworzył Sobiechowi przestrzeń do oddaniu strzału. Młody napastnik Ruchu uderzył na tyle silnie, że Cabaj mógł jedynie trącić piłkę dłońmi, ale nie zatrzymał jej przed wpadnięciem do siatki. Po strzeleniu drugiej bramki Niebiescy cofnęli się i czekali na ruch Cracovii. Gospodarze jednak nie potrafili poradzić sobie z rozegraniem ataku pozycyjnego. W tym czasie Michał Goliński był przy piłce tak sam często jak Marcin Cabaj, co wywołało gwizdy zniesmaczonych kibiców Cracovii. Kiedy chorzowianie zobaczyli, że rywale nie mogą im zrobić w tym meczu krzywdy, zawalczyli o kolejne bramki. W 62. minucie Janoszka przerzucił grę na prawe skrzydło do Zająca. Strzelec pierwszej bramki po chwili odegrał piłkę "Ecikowi juniorowi" w pole karne, a ten mimo asysty dwóch obrońców soczystym strzałem z prawej nogi pokonał Cabaja. Następnym, który zagroził Cracovii był Arkadiusz Piech, ale tym razem jeszcze strzał filigranowego napastnika Ruchu bramkarz Cracovii sparował poza światło bramki. Nie udało mu się to natomiast w 82. minucie, kiedy centra Pawła Lisowskiego z prawej flanki trafiła do Sobiecha. "Abdul" nic nie zrobił sobie z obstawy Mierzejewskiego oraz Polczaka i wpakował głową piłkę do bramki gospodarzy.

W 83. minucie swój mały "sukces" w meczu odniosła też Cracovia. Wprowadzony po przerwie Jakub Kaszuba oddał pierwszy celny strzał w tym meczu dla gospodarzy. Drugie celne uderzenie było dziełem Matusiaka i przyniosło honorowe trafienie. Strzał napastnika Cracovii Pilarz sparował bowiem przed siebie, do piłki doskoczył kolejny zmiennik w zespole Pasów, Mariusz Sacha i spokojnie ulokował piłkę w siatce.

Pojedynek ten awizowano jako starcie mistrza Oresta Lenczyka z uczniem Waldemarem Fornalikiem. Drugi raz w tym sezonie uczeń przerósł zatem mentora, ponieważ także w jesiennym pojedynku obu ekip górą był Ruch. - Po tym, co pokazaliśmy dzisiaj, możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość - cieszył się Fornalik. Orest Lenczyk nie krył natomiast zawiedzenia postawą najbardziej doświadczonych graczy. Arkadiusza Barana i Dariusza Pawlusińskiego zmienił już po pierwszej połowie: - Uważałem, że to będzie mecz, po którym będziemy mieli szanse zdobyć jakieś punkty. Widać było dziś brak Mateusza Klicha, który w ostatnich meczach grał bardzo dobrze. Przykro mi o tym mówić, bo ma tylko dziewiętnaście lat, a jest wielu zawodników zdecydowanie od niego starszych.

Niebiescy są zaangażowani w walkę na dwóch frontach. W dalszym ciągu mają bowiem realne szanse na mistrzowski tytuł, a we wtorek awansowali do półfinału krajowego pucharu. Mecz z Cracovią potwierdził, że Ruch po roku pracy trenera Fornalika wskoczył na wyższy poziom. Cracovii natomiast na serio może w oczy zajrzeć widmo spadku. Pasy są jedną z najgorszych drużyn rundy rewanżowej, w czasie której na 21 możliwych punktów zdobyli zaledwie 6.

Cracovia - Ruch Chorzów 1:4 (0:1)

0:1 - Zając 9'

0:2 - Sobiech 49'

0:3 - Janoszka 62'

0:4 - Sobiech 82'

1:4 - Sacha 87'

Składy:

Cracovia: Cabaj - Mierzejewski, Polczak, Tupalski, Derbich - Pawlusiński (46' Sacha), Baran (46' Jeleń), Szeliga, Goliński (67' Kaszuba), Suworow - Matusiak.

Ruch Chorzów: Pilarz - Grzyb, Stawarczyk, Grodzicki, Jakubowski - Straka (73' Lisowski), Pulkowski, Janoszka, Świerblewski (61' Piech) - Zając (88' Brzozowski), Sobiech.

Widzów: 3500

Żółte kartki: Szeliga (Cracovia) oraz Straka (Ruch)

Sędzia: Marcin Szulc (Mazowiecki ZPN)

Ocena meczu: 3.5 - Spotkanie w Krakowie było jednym z tych "do jednej bramki". O godne widowisko zadbali przede wszystkim podopieczni Waldemara Fornalika, którzy w ofensywie grali z rozmachem i polotem. Pasy były jedynie tłem dla rywali i nie mogli pozytywnie wpłynąć na atrakcyjność spotkania.

Komentarze (0)