Jeden mecz Matusiaka nie czyni, Ślusarski o włos od powrotu

Po rundzie jesiennej Orest Lenczyk zapowiedział, że wiosną zależeć mu będzie na tym, by Cracovia mogła stosować taktykę gry z dwoma napastnikami. Po zimowej rotacji kadrowej i trzech pierwszych kolejkach nic jednak nie wskazuje na to, by Pasy przeszły na system 4-4-2.

- Nie stać nas jeszcze na grę 4-4-2. Mamy zbyt dużo problemów z tyłu - tłumaczy Lenczyk, ale czy tak naprawdę chodzi o słabszą grę w defensywie? Odkąd doświadczony szkoleniowiec przejął w sierpniu zeszłego roku zespół Cracovii, narzekał na brak klasowych napastników w klubowej kadrze. Jeszcze przed zamknięciem letniego okienka transferowego udało mu się sprowadzić z Widzewa Łódź Radosława Matusiaka. - Jak zestawię atak? Radosław Matusiak i ktoś - mówił wtedy jednoznacznie Lenczyk.

Trener Pasów nie wypowiadał się pochlebnie na temat Bartosza Ślusarskiego, mówiąc, że musi "znaleźć powody tego, że jest jedynie cieniem zawodnika z czasów gry w Groclinie Dyskobolii". Jak ważny dla Cracovii jest Ślusarski, Lenczyk przekonał się już kilka dni później po tych słowach, kiedy "Ślusarz" w meczu z Lechem Poznań zerwał więzadła w kolanie. Dziś Lenczyk przyznaje się do złej oceny Ślusarskiego: - O Bartku wypowiedziałem się w kilku cierpkich słowach na początku mojej pracy w Cracovii. Teraz Bartek jest nam bardzo potrzebny.

W minionym tygodniu Ślusarski wznowił treningi z zespołem, ale nikt z Cracovii nie chce publicznie ogłosić, kiedy 29-letni napastnik zagra w ligowym meczu. - Nie jestem kompetentny w tej sprawie. Jest włączony do treningów z zespołem, ale zawodnicy wiedzą w jakim jest stanie i nie wchodzą mu w drogę, żeby mógł sobie pobiegać, pograć - mówi Lenczyk odsyłając do swojego zaufanego współpracownika, Jerzego Wielkoszyńskiego: - Większym optymistą jest dr Wielkoszyński. Ja biorę pod uwagę to, że rozgrywaliśmy takie mecze, w których trzeba byłoby na niego dmuchać i chuchać, żeby nie stracić go przy zbyt wcześniejszym powrocie. Tak stało się w przypadku moich dwóch sympatii z Bełchatowa - Rafała Boguskiego i Łukasza Gargułę, którzy wrócili nie wtedy kiedy był ich czas. Sam Ślusarski w niedawnej rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznał: - Trudno określić kiedy zagram, ale po cichu liczę sobie, który to będzie mecz. Według mniej oficjalnych informacji, Ślusarski miałby wystąpić już w przyszły weekend w pojedynku z chorzowskim Ruchem.

Po wielu kiepskich spotkaniach skutecznością błysnął z kolei Matusiak. Były reprezentant Polski w meczu z Koroną Kielce dwukrotnie trafił do siatki rywali. Po spotkaniu przyznał, że taki występ był mu potrzebny do lepszej gry w pozostałych kolejkach. Lenczyk natomiast w swoim stylu tonuje nadzieje na eksplozję formy "RadoMatu": - Trzeba czekać, a czekamy już tak długo, że nie chcemy, żeby jedna jaskółka czyniła wiosnę. Wypowiedzi Radka i jego skromność świadczą, że on tylko chce się przygotowywać najlepiej do każdego następnego meczu.

W czasie zimowego okienka transferowego Pasy największą rotację przeprowadziły właśnie w przedniej formacji. Orest Lenczyk bez żalu pożegnał Kamila Witkowskiego i Damiana Misana, a Jakuba Grzegorzewskiego wypożyczył do Odry Wodzisław Śląski. Jak pokazała rzeczywistość, trener Cracovii miał rację, stwierdzając, że pierwsza dwójka nie ma ekstraklasowych umiejętności. Witkowski nadal nie może znaleźć nowego klubu, a Misan związał się z trzecioligowym Górnikiem Wałbrzych. W ich miejsce przyszli Krzysztof Kaliciak i Georgij Owsjannikow. Obaj na razie spisują się na tyle przeciętnie, że Lenczyk powoli z powrotem przekonuje się do Jakuba Kaszuby, który wiosną miał być jedynie graczem szerokiego zaplecza. "Kasza" obok Matusiaka jest jedynym nominalnym napastnikiem Cracovii, który w tym sezonie potrafił trafić do siatki rywali w ligowym meczu.

Źródło artykułu: