Mimo, że Jagiellonia do 90. minuty remisowała z Legią, to ostatecznie zeszła z boiska pokonana. - Strasznie boli to, że się przegrywa takie mecze. W końcówce dostajemy karnego, czerwoną kartkę. Jesteśmy załamani, bo walczyliśmy o ten jeden punkt. Nie wiem co mądrego powiedzieć. To jest bardzo smutne, ale miejmy nadzieję, że w Chorzowie wszystko skończy się happy endem - mówi Jarecki.
Białostoczanie starają się już zapomnieć o meczu z Legią i myślą jedynie o spotkaniu z Niebieskimi. - Musimy grać, tak jak graliśmy w środę z Legią i zdobyć w Chorzowie jakieś punkty. Zagramy praktycznie z naszym sąsiadem w tabeli i trzeba z nim powalczyć o zwycięstwo, dlatego nie możemy patrzeć na innych jak będą grali, tylko musimy spojrzeć na siebie. Jest jednak dobry prognostyk, że w Chorzowie będzie lepiej. Wrócą zawodnicy, którzy pauzowali za kartki i będziemy mieli większy wybór z wyborem składu - dodaje pomocnik żółto-czerwonych.
Jarecki grał już kiedyś w niższych ligach i wie, że jedynie prawdziwy klimat do piłki panuje w Orange Ekstraklasie. - Mam nadzieję, że wytrzymamy presję, bo jeśli chcemy mieć tylu kibiców w przyszłym sezonie, kamery i te inne sprawy musimy przynajmniej zremisować na Ruchu, ale jak wiadomo zawsze jedzie się po zwycięstwo. Każdemu zależy na tym, aby Jagiellonia grała w przyszłym sezonie w pierwszej lidze i musimy sprawić, aby tak się właśnie stało.