Mistrzom Polski nie pomógł nawet powrót lidera ofensywy, Pawła Brożka. Król strzelców dwóch ostatnich sezonów po końcowym gwizdku sędziego Roberta Małka przyczyn porażki szukał w nieskuteczności. - Jesteśmy bardzo rozczarowani. To kolejne upokorzenie w tym sezonie. Było podobnie jak w meczu z Bełchatowem. Mieliśmy kilka sytuacji , klarownych sytuacji, ale nie potrafiliśmy zamienić ich na bramki. My podarowaliśmy przeciwnikowi jeden prezent, z którego on skorzystał. Piłka nie jest sprawiedliwa w tym momencie. Oczywiście, gra nie wygląda tak, jak byśmy sobie tego życzyli, ale nie zmienia to faktu, że z Arką powinniśmy wygrać kilka bramkami - mówi dla oficjalnego serwisu internetowego klubu.
Dla Brożka był to pierwszy występ od 22 listopada minionego roku. Trener Skorża zaordynował mu pełne 90 minut gry: - Nie czuję się najlepiej. Nie grałem ponad cztery miesiące w meczu, więc na pewno jakieś braki miałem. Mimo to udało mi się dojść do kilku sytuacji.
Brożkowi nawet bardziej niż innym zawodnikom Białej Gwiazdy zależy na przełamaniu się w następnej kolejce, w meczu z Jagiellonią Białystok. Ostatnie trzy ligowe mecze, które rozegrał reprezentant Polski, zakończyły się porażkami Wisły (z Legią Warszawa, Cracovią i teraz z Arką). Z powodu kontuzji nie brał udziału w ostatnich jesiennych zwycięstwach z Odrą Wodzisław, Ruchem Chorzów i Zagłębiem Lubin. - Na początku musimy przeanalizować ten mecz. Do spotkania z Jagiellonią mamy jeszcze trochę czasu. Miejmy nadzieję, że w tym spotkaniu będziemy już skuteczniejsi - kończy Brożek.