Brak porozumienia na linii Mariusz Zganiacz - Korona Kielce wzbudził wśród kibiców w stolicy Gór Świętokrzyskich sporą konsternację. 25-letni pomocnik od 4 lat reprezentował żółto-czerwone barwy, w tym okresie wypracowując sobie szacunek miejscowych sympatyków. - A teraz przychodzi mi się żegnać z tym miejscem… To smutne. Korona była dla mnie priorytetem, a to, że nie dogadaliśmy się, to cóż, takie sytuacje się zdarzają. Nie widziałem zbyt dużego zainteresowania moją osobą ze strony klubu, ale muszę się z tym pogodzić. Teraz będę kopać piłkę w Gliwicach - mówi filigranowy zawodnik.
Z kieleckim zespołem pożegnał się niedawno Brazylijczyk Edson. - Mówiąc najkrócej, nie spełnił pokładanym w nich nadziei - tłumaczył sprawę Tadeusz Dudka, prezes Korony.
Blisko podpisania umowy z Koroną jest natomiast Pavol Staňo, 30-letni obrońca Jagiellonii Białystok. - Jesteśmy już właściwie dogadani, a pozyskanie zawodnika jest kwestią czasu - mówi Jarosław Niebudek, wiceprezes ds. sportowych. Wciąż trwają rozmowy z Maciejem Tatajem, graczem Dolcanu Ząbki. - Przedstawiliśmy swoją propozycję, dialog przebiega tak, jak należy. Wszystko powinno się wkrótce wyjaśnić - dodaje jak zwykle enigmatyczny Niebudek.
Pytanie, czy Staňo i Tataj to zawodnicy, którzy mogą coś wnieść do kieleckiego zespołu? Ten pierwszy miewał wzloty i upadki, ale raczej uważany jest za dość przeciętnego obrońcę. W Białymstoku furory nie zrobił, a w ostatnim czasie często zasiadał na ławce rezerwowych. Z kolei Tataj to gwiazda, ale drugiego frontu. Ma niespełna 30 lat i chyba tylko najwięksi optymiści wierzą, że zostanie on drugim Grzegorzem Piechną.
Wydaje się więc, że największym wzmocnieniem Korony został Marcin Sasal - jej nowy szkoleniowiec. W Ząbkach potrafił zbudować silny zespół z piłkarzy, których umiejętności można by było określić jako marne. W Kielcach będzie mieć do dyspozycji lepszy materiał ludzki, choć wielkich wzmocnień w nadchodzącym okienku transferowym spodziewać się nie należy.