Trener Lechii Gdańsk John Carver był bardzo niepocieszony po meczu w Łodzi. Przed tygodniem Lechia wygrała z Jagiellonią Białystok po bardzo przyzwoitej grze, natomiast w piątek nie przywiozła choćby punktu ze spotkania z Widzewem, prezentując się przy tym gorzej niż przeciętnie.
- Myślę, że wszyscy mogą zobaczyć rozczarowanie na mojej twarzy. Dzisiejsza przegrana bardzo boli, zwłaszcza po zwycięstwie z Jagiellonią w poprzedniej kolejce. Tak czasami się dzieje z młodymi zespołami - brakuje regularności. Nie będę mówił o indywidualnościach. Jako drużyna nie byliśmy wystarczająco dobrzy, żeby wygrać, włączając w to mnie i cały sztab - powiedział trener Carver na konferencji prasowej.
To bardzo długo wyglądało na typowy mecz na 0:0. Niewiele działo się pod jedną i drugą bramką. W końcu jednak Lechia popełniła dwa błędy i w końcówce pierwszej połowy straciła dwa gole, które - jak się okazało - kosztowały drużynę cenne punkty.
- Jak każdy wie, pierwszy gol w futbolu zazwyczaj jest najważniejszy. Nasz plan się zmienił, bo musieliśmy wrócić do meczu. Musieliśmy się odkryć, przez co narażaliśmy się na kontrataki. Tak dzieje się w każdej lidze na świecie - komentował trener Lechii.
Dodał też, że bardzo brakowało mu Camilo Meny (kartki) i Rifeta Kapicia (przeziębienie).
- Mając taki szybkiego piłkarza i o takich umiejętnościach jak Mena i Kapicia, który kontroluje środek pola, jest naszym kapitanem, liderem i jednym z najstarszych zawodników w szatni, to normalne, że nam ich brakowało. Pocieszające jest to, że Iwan Żelizko wrócił i zagrał 45 minut. To dla mnie bardzo ważne - powiedział Carver.
A przed Lechią niezwykle istotny mecz ze Stalą Mielec w kolejny poniedziałek.
- Mam dziesięć dni, by podnieść zespół. To część mojej pracy. Piłkarze mają w sobie dużo motywacji. Chcemy zostać w Ekstraklasie. Jeśli chodzi o mnie, to chciałbym zagrać mecz ze Stalą już jutro - powiedział trener Carver.