Jeszcze kilka tygodni temu wydawałoby się, że Śląsk jest nad przepaścią. Doszło jednak do diametralnej zmianie w grze wrocławian, którzy najpierw po dobrym meczu zremisowali z Pogonią Szczecin (1:1), a potem efektownie pokonali Stal Mielec na wyjeździe (4:1).
Niestety dla rozpędzonych wrocławian, nadeszła przerwa reprezentacyjna. - Nie chcę zbyt dużo myśleć o przeszłości - mówił jednak obecny trener wicemistrzów Polski, Ante Simundza, podczas konferencji prasowej (więcej przeczytasz TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Aż miło popatrzeć. Takie gole nie padają często!
Szkoleniowiec Śląska podobnie jak kibice miał nadzieję, że mecz z Lechem Poznań da kolejne powody do optymizmu. Szczególnie przez fakt, iż "Kolejorz" w rundzie wiosennej jest po prostu humorzasty.
Początek sobotniego spotkania na Tarczyński Arena zwiastował wielkie emocje. Najpierw gospodarzy postraszył Patrik Walemark, który oddał strzał zza pola karnego. W porę interweniował jeden z defensorów rywala i zakończyło się jedynie rzutem rożnym.
Śląsk odpowiedział konkretniej, a właściwie Assad Al-Hamlawi. Reprezentant Palestyny wykorzystał zamieszanie w defensywie Lecha. Nowy nabytek wicemistrzów Polski uderzył po długim słupku nie do obrony i zanotował czwarte kolejne spotkanie z rzędu z trafieniem.
Wrocławianie mają więc snajpera z prawdziwego zdarzenia. Problemem jest jednak obrona, ponieważ ekipa Simundzy co mecz traci bramkę. Tak też było w sobotę na Tarczyński Arena.
Lech wrzucił kolejny bieg i chciał szybko odrobić straty. Gospodarzy z początku uratował Rafał Leszczyński, który sparował futbolówkę na poprzeczkę. Potem już nic nie uchroniło Śląska od straty bramki.
W polu karnym wrocławian faulowany został Patrik Walemark. "Jedenastkę" na gola pewnie zamienił Mikael Ishak, choć Rafał Leszczyński wyczuł jego zamiary.
Obie ekipy nie zwalniały tempa. Zarówno jedni jak i drudzy mogli zdobyć kolejną bramkę. Zrobił to w końcu Assad Al-Hamlawi, który ma aspirację na uzyskanie miana "gwiazdy" wrocławskiego zespołu.
Spory udział w akcji miał Arnau Ortiz. Piłka po strzale Hiszpana odbiła się od słupka, a dotarł do niej reprezentant Palestyny, który z bliskiej odległości trafił do siatki. Kibice na Tarczyński Arena po prostu oszaleli.
Wrocławianie szukali kolejnego trafienia, a Lech momentami przyglądał się, jak gra rywal. Po kilku niewykorzystanych sytuacjach. zespół Simundzy w końcu dopiął swego. Sylvester Jasper wywalczył rzut karny, którego na gola zamienił Petr Schwarz.
Śląsk wygrał zasłużenie i przede wszystkim progresuje, przez co jest mocnym kandydatem do pozostania w PKO Ekstraklasie. Zaś Lech musi wyciągnąć lekcję z tego meczu, ponieważ mistrzostwo powoli odjeżdża.
Śląsk Wrocław - Lech Poznań 3:1 (1:1)
1:0 - Assad Al Hamlawi 11'
1:1 - Mikael Ishak 31'
2:1 - Assad Al-Hamlawi 64'
3:1 - Petr Schwarz 90+3' (k.)
Składy:
Śląsk: Rafał Leszczyński - Tommaso Guercio, Serafin Szota, Aleks Petkov, Marc Llinares - Jakub Jezierski, Petr Schwarz - Piotr Samiec-Talar, Jose Pozo, Arnau Ortiz - Assad Al-Hamlawi
Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Alex Douglas, Bartosz Salamon, Rasmus Carstensen - Ali Gholizadeh, Filip Jagiełło, Antoni Kozubal, Patrik Walemark - Afonso Sousa - Mikael Ishak
Żółte kartki: Jezierski, Petkow, Guercio, Szota (Śląsk) - Sousa, Pingot (Lech)
Sędzia: Piotr Lasyk