9 lutego 2021 roku Katarzyna Lenhardt znaleziona została martwa w mieszkaniu w Berlinie. Tydzień wcześniej polska modelka rozstała się z Jeromem Boatengiem. Kobieta miała zaledwie 25 lat. Ta informacja była szokiem. Jeszcze dzień przed tragedią w mediach społecznościowych dodawała post, który nie sugerował tego, że zmaga się z jakimikolwiek problemami.
Tydzień przed śmiercią Lenhardt rozstała się z piłkarzem. Para spotykała od ponad roku. Początkowo wszystko wyglądało w ich życiu sielankowo. Sportowiec dla Polki rzucił swoją partnerkę i to z Lenhardt chciał ułożyć sobie życie. Po rozstaniu oboje publicznie zaczęli prać brudy w mediach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znakomita atmosfera w kadrze. Tak się bawią Hiszpanie
Sprawą śmierci Lenhardt zajęła się prokuratura, która zakończyła już śledztwo. Boateng był oskarżany o przemoc wobec modelki. Piłkarz na swoim instagramowym profilu poinformował o ustaleniach śledczych. Zdecydowali się oni umorzyć postępowanie na zasadzie "in dubio pro reo", czyli "w razie wątpliwości na korzyść oskarżonego".
Śledztwo rozpoczęto w 2019 r., a wznowiono po śmierci Lenhardt w 2021 r. Austriacki dziennik "Kronen Zeitung" podkreśla, że istniały przesłanki wskazujące na ciężkie obrażenia ofiary przed jej śmiercią. Jednak brak wystarczających dowodów uniemożliwił postawienie zarzutów.
Jerome Boateng skomentował decyzję na Instagramie: "Prokuratura w Monachium w końcu umorzyła sprawę przeciwko mnie po pięciu latach. Wszystkie moje oświadczenia były prawdziwe, a zarzuty przeciwko mnie fałszywe". Podziękował także za wsparcie, które otrzymał w trudnych chwilach.
Prawnik rodziny Lenhardt, Markus Hennig, wyraził rozczarowanie decyzją prokuratury, przypominając, że Boateng w 2024 r. został skazany za napaść na inną byłą partnerkę, Sherin Senler. "Każda próba wymazania przeszłości musi zostać poddana analizie" - podkreślił.