Podopieczni Michała Probierza uciekli spod topora. Zanosiło się na stratę punktów na samym początku eliminacji MŚ 2026, jednak po golu Roberta Lewandowskiego reprezentacja Polski pokonała Litwę 1:0.
Z dobrej strony pokazał się Jakub Kamiński, który po wejściu na murawę w drugiej połowie zanotował asystę przy decydującej bramce. Później pokusił się o podsumowanie spotkania eliminacyjnego.
ZOBACZ WIDEO: Fani w zachwycie. Najpiękniejsza piłkarka na świecie w nowej roli
- Mamy trzy punkty, cieszmy się na razie z tego. Jak to mówią, pierwsze koty za płoty. Wiadomo, Litwini nas zaskoczyli tą dobrą organizacją gry, nawet też przy piłce dobrze się utrzymywali. Musimy od siebie więcej wymagać. Trzeba ten mecz przeanalizować, zamknąć i patrzeć do przodu - skomentował Kamiński w rozmowie z TVP Sport.
Wynik jest jednym z niewielu pozytywów, jeżeli chodzi o występ Polaków przeciwko Litwinom. Skrzydłowy VfL Wolfsburg ma świadomość, że kibice mają wysokie oczekiwania wobec kadry narodowej.
- Myślę, że zabrakło nam takiej pozytywnej energii, żeby stworzyć 2-3 sytuacje, które może zakończyłyby się bramkami. To by nas napędziło i kibiców na trybunach. Tak się nie stało. Bardzo mocno się męczyliśmy, bardzo późna bramka i wygrywamy ten mecz. Musimy taką pozytywną energię, szczególnie w meczach u siebie, przenieść, bo w piątek tego zabrakło. Zabrakło sytuacji, oddania strzału, przynajmniej żeby bramkarz mógł się wykazać - tłumaczył.
W 68. minucie Kamiński zastąpił Matty'ego Casha. 22-letni zawodnik jest zadowolony ze swojego wejścia.
- Trener powiedział mi, żeby podejmować pojedynki na boku, bo trzeba stwarzać sytuacje, wchodzić w pole karne z pełną dynamiką, tak na szybkości, także cieszy mnie to, że mogłem do Roberta podać i asystować. Miałem 1-2 dryblingi, więc na pewno pozytywnie, ale tak jak mówię, wszyscy musimy od siebie więcej wymagać - nadmienił.