Zaległości Lechii Gdańsk względem piłkarzy sięgają dwóch miesięcy. Atmosfera wokół klubu jest coraz gorsza, szczególnie po czterech porażkach z rzędu w PKO Ekstraklasie.
Wydawać by się mogło, że przerwa reprezentacyjna to dobry czas, by się zresetować, oczyścić głowy, odpocząć od siebie.
W Lechii tak miało być. Zawodnicy mieli otrzymać parę dni wolnego, a następnie wrócić do klubu i walczyć o utrzymanie. Przegrana w piątkowym meczu z Radomiakiem Radom zmieniła jednak optykę. Po spotkaniu prezes Paolo Urfer wszedł do szatni i zakomunikował wszystkim, że zamiast krótkiego urlopu drużyna uda się na zgrupowanie do Dubaju.
Początkowo trzymane to było w tajemnicy, ale o wszystkim poinformowało "Radio Gdańsk".
W klubie byli wściekli na decyzję Urfera. Po meczu w Radomiu nie było spokojnie. Nie dość, że drużyna zaprezentowała się mizernie i po raz kolejny przegrała, to jeszcze swoje dorzucił Urfer. Piłkarze mieli zaplanowane wyjazdy z rodzinami, kupione bilety. Zresztą członkowie sztabu również. Trzeba było w ostatniej chwili zmieniać plany.
ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość
W normalnych okolicznościach taki wyjazd byłby normalny. Któż by nie chciał polecieć do Dubaju i spędzić tam paru dni? Zwłaszcza, że Lechia za nic nie płaci. Potwierdziliśmy, że (przynajmniej taka jest oficjalna wersja) wszystko funduje Al-Ain FC, 14-krotny mistrz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dlaczego? Tego nie wie nikt.
Piłkarze Lechii myśleli nawet o bojkocie tego wyjazdu, jednak finalnie od tego odstąpili. W poniedziałek zespół udał się autokarem do Warszawy, a następnie wyleciał do Dubaju, gdzie ma przebywać do 26 marca.
Na ten egzotyczny wyjazd Lechia udała się w okrojonym składzie, m.in. bez reprezentantów Ukrainy (Maksym Chłań, Bohdan Wjunnyk i Anton Carenko). Brakuje też... trenera. John Carver poleciał na zgrupowanie reprezentacji Szkocji, z którą współpracuje. Do Dubaju ma dotrzeć pod koniec zgrupowania.
Po powrocie z ciepłych krajów Lechia zagra mecz z Jagiellonią Białystok. Jeśli taka terapia szokowa nie pomoże, to aż trudno sobie wyobrazić co jeszcze wymyśli prezes Urfer.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty