Cztery porażki z rzędu w PKO Ekstraklasie, fatalna gra, cyrk w obronie, brak zmienników. I strefa spadkowa. Sytuacja Lechii Gdańsk jest po prostu beznadziejna, a piątkowa przegrana w Radomiu na pewno nie poprawi nastrojów wokół drużyny.
Po spotkaniu nikomu nie było do śmiechu. Trener John Carver chodził wściekły i trzaskał każdymi drzwiami, które napotkał na swojej drodze.
Sztab mógł tylko załamać ręce, gdy widział popisy zawodników. Loup-Diwan Gueho zastąpił wykartkowanego Eliasa Olssona (który swoją drogą był obecny w Radomiu), jednak spisał się koszmarnie. Był nerwowy, widać było u niego brak ogrania. I to on miał stać w tym miejscu, skąd Marco Burch oddał strzał w 36. minucie, co zakończyło się golem wyrównującym.
Cierpliwość trenera Carvera już dawno się skończyła. On podjął pracę w Lechii tylko dlatego, że obiecano mu pięć jakościowych transferów w zimowym oknie. Paolo Urfer po raz kolejny nie dotrzymał słowa i nie zadbał o pieniądze, które pozwoliłyby o zniesienie zakazu transferowego i dokonanie wzmocnień.
Wracając jednak do meczu w Radomiu. Było nerwowo. I to bardzo. Prezes Urfer chodził podminowany, rzucił tylko „dzień dobry”, a następnie zaprosił na rozmowę kapitana Rifeta Kapicia w obecności dyrektora sportowego Jakuba Chodorowskiego i Kevina Blackwella.
ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość
Panowie rozmawiali za zamkniętymi drzwiami przez kilkanaście, a może nawet więcej minut. I bynajmniej nie pytali się o plany urlopowe. A kiedy już pogadanka się skończyła, to Kapić zamknął się z pozostałymi piłkarzami w szatni i przekazał im, co usłyszał od tzw. „Góry”.
Wyjazd drużyny Lechii z Radomia opóźnił się o dobrą godzinę.
Z szatni dochodziły krzyki, wrzaski.
Wydaje się, że coś pękło. Czwarta przegrana z rzędu w tak słabym stylu sprawiła, że w klubie zrobiło się nerwowo. Poinformowano nas, że nie chodziło jednak ani o piątkowy mecz z Radomiakiem, ani o pieniądze.
Trener Carver chciałby teraz w spokoju popracować, ale tak się składa, że wyjeżdża na zgrupowanie reprezentacji Szkocji, z którą współpracuje.
- W idealnym świecie nie pojechałbym na zgrupowanie, ale jestem lojalnym człowiekiem i nie mogę zawieźć selekcjonera w taki momencie - mówił Carver na konferencji prasowej.
Transferów Lechią nie przeprowadzi, bo cały czas ma zakaz nałożony przez PZPN. Trzeba grać tymi, którzy są w kadrze, a tutaj bieda aż piszczy. O ile jeszcze pierwsza jedenastka jako tako wygląda, o tyle z ławki kompletnie nie ma kim straszyć.
Ustaliliśmy, że Urfer non stop chodzi i dopytuje sztab o kwestie personalne. Dziwi go np. fakt, że nie grają Louis D’Arrigo albo Andrei Chindris.
Tylko cud może uratować Lechię. Na mecz z Widzewem Łódź może wrócić Iwan Żelazko do środka pomocy, natomiast ten zawodnik jest po dość poważnej kontuzji i pewnie minie trochę czasu aż wróci do optymalnej dyspozycji. Poza tym czy jego powrót sprawi, że obrońcy Lechii nauczą się bronić? Bardzo wątpliwe.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty