Aleksander Śliwka od ubiegłego roku jest siatkarzem Suntory Sunbirds. Gdy przenosił się do Japonii, miał status jednej z największych gwiazd PlusLigi. Swoje umiejętności potwierdza też w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Śliwka opowiedział o swoich doświadczeniach z dotychczasowego pobytu w Japonii w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Spora jej część dotyczyła postawy tamtejszych kibiców. Przyjmujący wyjaśnił, że częstym zwyczajem w tym kraju jest to, że zawodnicy otrzymują drobne prezenty od fanów - W tym roku to już między innymi filiżanki do kawy, krem do rąk i do twarzy, maseczki, inne kosmetyki - wymienił upominki, jakie już zdążył dostać.
ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz stworzył niesamowitą grę. Siatkówka bez wstawania z kanapy
W dalszej części rozmowy Śliwka został zapytany o to, czy umiałby przeczytać list napisany do niego przez kibiców w języku japońskim. Siatkarz wyjaśnił, że nie ma takiej potrzeby.
- Japońscy kibice są tak kochani, że jeśli piszą do mnie listy, to piszą je nawet w języku polskim. To mi bardzo imponuje! Bardzo to doceniam. Zwłaszcza że piszą naprawdę piękną polszczyzną, ze wszystkimi naszymi polskimi znakami, ze świetną ortografią - zachwycał się.
Później dodał, że poznał już kilka słów w języku japońskim. Są to głównie wyrażenia przydatne w szybkiej komunikacji z kolegami z drużyny. Podkreślił również, że Suntory Sunbirds zatrudnia dwóch tłumaczów. Jeden z nich jest Polakiem, co jest dla Śliwki dodatkowym ułatwieniem.
29-letni przyjmujący w ostatnich sezonach był jedną z najważniejszych postaci siatkarskiej reprezentacji Polski. Zdobył z nią m.in. złoto i srebro mistrzostw świata, tytuł mistrza Europy, a także triumfował w Lidze Narodów. Był również w kadrze drużyny, która wywalczyła srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Paryżu.