Podczas meczu 1/8 finału FA Cup między AFC Bournemouth a Wolverhampton Wanderers doszło do zamieszania związanego z VAR. Analiza sytuacji trwała aż siedem minut, co wywołało frustrację zarówno wśród kibiców, jak i zawodników.
Jak informuje portal talksport.com, problemem okazała się awaria półautomatycznej technologii offside na stadionie Vitality. Kibice obu drużyn wyrazili swoje niezadowolenie, skandując hasła takie jak "to nie jest już piłka nożna".
ZOBACZ WIDEO: Sceptycznie podchodził do fazy ligowej LM. Takie zdanie ma teraz
Komentator Ian Danter z talkSPORT 2 skrytykował VAR. - Pozbądźmy się tego. To bezużyteczny dodatek do gry, który tylko komplikuje sytuację - powiedział.
Po meczu menedżer Bournemouth, Andoni Iraola, wyraził swoje rozczarowanie. - Mamy półautomatyczne spalone, ale to nie działa. Musieli rysować linie, czekaliśmy siedem minut - powiedział wyraźnie sfrustrowany.
Adrian Durham z talkSPORT nazwał sytuację "absolutną hańbą", podkreślając, że VAR zabiera radość z gry. Były piłkarz Perry Groves również skrytykował system, mówiąc, że odbiera on spontaniczność i przyjemność z piłki nożnej.
Opóźnienie spowodowane analizą VAR doprowadziło do doliczenia siedmiu minut do pierwszej połowy. Ostatecznie spotkanie w regulaminowym czasie gry zakończyło się remisem (1:1), wobec czego sędzia zarządził dogrywkę.
Ta także nie wyłoniła zwycięzcy i o wszystkim decydowały rzuty karne. Te lepiej wykonywali zawodnicy Bournemouth, którzy wygrali (5:4) i awansowali do następnej fazy Pucharu Anglii.