Sensacyjny trener ŁKS-u Łódź. "Za wszelką cenę chciał pozostać w Europie"

Getty Images / Daniel Jayo / Na zdjęciu: Ariel Galeano
Getty Images / Daniel Jayo / Na zdjęciu: Ariel Galeano

ŁKS Łódź zatrudnił szkoleniowca spoza karuzeli trenerskiej w Polsce. Pierwszoligowiec postawił na Ariela Galeano, który zdecydowanie był nieoczywistym wyborem. Jak słyszymy, trenerski młokos za wszelką cenę chciał pozostać w Europie.

Przed sezonem ŁKS Łódź miał być kandydatem do walki o awans, tymczasem jesienią drużyna zawodziła na zapleczu PKO Ekstraklasy i na dłużej zagrzała miejsce w środku tabeli. Do rundy wiosennej zespół przygotowywał Jakub Dziółka, który pożegnał się ze stanowiskiem raptem po dwóch meczach w nowym roku.

W przestrzeni medialnej przejawiały się nazwiska polskich kandydatów, ale kierownictwo klubu zdecydowało się na mocno zaskakujący ruch. Zresztą w tym przypadku niespodzianka to mało powiedziane.

ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"

Przedstawiciel Betclic I ligi postawił na Ariela Galeano, podpisując z nim półtoraroczny kontrakt. Pochodzący z Paragwaju szkoleniowiec jeszcze miesiąc temu odpowiadał za wyniki drugoligowego PAS Giannina.

- Fakt, że przyszedł do Grecji też był zaskakujący. To nie dotyczyło tylko jego wieku, ale miejsca, z którego pochodził. Bardzo rzadko grecki zespół wybiera trenera, który nie pracował wcześniej w Europie, zwłaszcza w klubie w naszej drugiej lidze, który chce walczyć o awans - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty grecki dziennikarz Sotiris Mykoniou.

Przed rozpoczęciem przygody w Europie, 28-latek prowadził między innymi rodzimy Club Libertad Asuncion w prestiżowym Copa Libertadores. Był pierwszym beneficjentem umowy pomiędzy UEFA i CONMEBOL, dzięki której południowoamerykańskie licencje trenerskie zyskały takie samo znaczenie na Starym Kontynencie.

- To był trener, który pracował dla ważnego zespołu w swoim kraju, więc wie, jak to jest prowadzić klub, który ma wysokie oczekiwania. PAS Giannina to zespół z historią w Grecji i wieloma kibicami, jak na zespół, który nie znajduje się w dwóch dużych miastach kraju. Wadą było to, że nie pracował w rozgrywkach takich jak druga liga grecka, a także to, że nie miał zbyt dużego doświadczenia - nadmienił nasz rozmówca.

W Grecji wytrzymał zaledwie trzy miesiące. Portal weszlo.com wskazał, że Galeano postanowił odejść z klubu, ponieważ mu nie płacili. Jak jednak zaznaczył lokalny dziennikarz, decyzja zapadła po trzech meczach bez zwycięstwa. Galeano zostawił zespół PAS Giannina na trzecim miejscu w stawce drugiej ligi greckiej.

- Pożegnano się z nim dość szybko, ale głównym powodem były wyniki. W 12 meczach odniósł tylko pięć zwycięstw, więc drużyna nie mogła rywalizować z Iraklisem i Larisą o awans, co było celem, jaki od początku sezonu wyznaczył sobie zarząd klubu. To właśnie kosztowało go pozycję na ławce trenerskiej - wyjaśnił Mykoniou.

Po niespełna trzech tygodniach na trenerskim bezrobociu, wylądował w Polsce. To był nieoczywisty wybór z perspektywy samego dwukrotnego mistrza Paragwaju, jak i kierownictwa ŁKS-u. Wiceprezes klubu ds. sportowych Robert Graf podkreślał, że przetarcie w Europie było istotnym argumentem, przemawiającym za zatrudnieniem Galeano.

- Zgadzam się, że mógł podpisać umowę z ŁKS-em, bo za wszelką cenę chciał pozostać w Europie. Jego decyzja poszła w tym samym kierunku, co decyzja o przyjściu do PAS Giannina. To bardzo logiczne, że młody trener chce być tutaj, w Europie. Tutaj będzie miał więcej szans i lepsze warunki do pracy, nawet w drużynie z drugiej ligi - uważa Mykoniou.

Debiut pokazał, że Galeano nie odmieni gry ŁKS-u jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jego nowi podopieczni tylko zremisowali 0:0 z pogrążoną w głębokim kryzysie Kotwicą Kołobrzeg i zajmują odległe, 12. miejsce w ligowej tabeli.

Rafał Szymański, WP SportoweFakty

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści