Łukasz Piszczek niemal od razu po rozstaniu z Borussią Dortmund wznowił treningi w klubie z rodzinnego miasta - Goczałkowicach-Zdroju. Piszczek od początku tego sezonu był asystentem w sztabie szkoleniowym Nuriego Sahina. Ale gdy Sahin został zwolniony za słabe wyniki pod koniec stycznia tego roku, Piszczek zachował się lojalnie i także zrezygnował z dalszej współpracy z niemiecką drużyną.
Były reprezentant Polski wrócił do kraju i rozpoczął treningi z LKS Goczałkowice-Zdrój. To trzecioligowa drużyna, która ma jeszcze szanse na awans do II ligi. Piszczek występował w zespole z rodzinnego miasta przez trzy sezony, nim wyjechał jako trener do Dortmundu.
- Syn trenuje z nami od ponad miesiąca - mówi nam Kazimierz Piszczek, wiceprezes LKS-u. - Zgłosiliśmy go do rozgrywek jeszcze latem, na początku sezonu. W sobotę gramy ze Stalą Brzeg. Trudny teren, jak każde boisko w trzeciej lidze. Łukasz dostał powołanie, będzie w kadrze meczowej, gotowy do gry - potwierdza ojciec piłkarza.
Wcześniej był trenerem
- Jaki będzie skład? Trudno mi powiedzieć. Jeśli zdrowie dopisze, Łukasz pewnie wystąpi. Jest w formie, ma doświadczenie - uśmiecha się nasz rozmówca.
Piszczek założył w Goczałkowicach akademię, która szkoli młodych piłkarzy i blisko współpracuje z Borussią Dortmund. Zawodnik dość nieoczekiwanie zdecydował się przerwać grę dla BVB w 2021 roku, mimo że otrzymał od klubu propozycję przedłużenia umowy.
Wówczas były reprezentant kraju miał jasno sprecyzowany cel. Postanowił występować w niższej klasie rozgrywkowej w seniorskim zespole, a przy okazji zapisał się na kursy trenerskie. W poprzednim sezonie Piszczek był grającym szkoleniowcem drużyny z Goczałkowic. Zdobył pierwsze w historii LKS-u Goczałkowice trofeum - za wygrany finał Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Tychy.
Piszczek opowiadał nam o łączeniu roli trenera i zawodnika. - Gdy już jestem na boisku, to muszę wejść w stu procentach w rolę zawodnika. Inaczej zarządza się meczem, obserwując go z boku, można na chłodno ocenić sytuację. Łączenie ról nie jest takie proste, ale dostaje konstruktywne podpowiedzi od moich asystentów i w przerwie często się konsultujemy - mówił nam (czytaj TUTAJ). W międzyczasie ukończył kurs UEFA B+A dla byłych zawodników oraz kurs UEFA Pro.
Korzysta młodzież
- Wiem, że ciągle mógłby występować wyżej... ale nie da się pewnych rzeczy oszukać. Syn długo funkcjonował na najwyższych obrotach. Teraz gra dla przyjemności - kontynuuje Kazimierz Piszczek.
- Chyba nikt się nie spodziewał, że Łukasz dołączy do nas jeszcze w tym sezonie - komentuje ojciec zawodnika. - Nie rozmawialiśmy dogłębnie na temat ostatniego czasu w Borussii. Na pewno syn zobaczył, jak to wszystko działa w klubie z europejskiej czołówki. Będzie mógł wykorzystać tę naukę w przyszłości - opowiada nasz rozmówca.
- Widzę jednak, że Łukasz pomaga chłopakom w Goczałkowicach. Mamy w drużynie wielu młodzieżowców. Na pewno skorzystają na wiedzy syna - uzupełnia.
Walka o awans trwa
Piszczek ma 39 lat, za sobą 14 sezonów w Bundeslidze, występy na czterech dużych turniejach z reprezentacją Polski, zdobyte dwa mistrzostwa Niemiec, trzy puchary kraju i dwa Superpuchary, a także mistrzostwo Polski z Zagłębiem Lubin. Z BVB dotarł również do finału Ligi Mistrzów w 2011 roku.
- Co dalej z synem? Tego nie wiem. Na razie chce się trochę poruszać - mówi Kazimierz Piszczek. - Na pewno bardzo nam się przyda. Jesteśmy na piątym miejscu w lidze, tracimy osiem punktów do lidera. Śląsk II Wrocław jest mocny, ale zobaczymy, jak ułoży się tabela - kończy ojciec zawodnika.