Stanowcza decyzja Marciniaka
We wtorek AC Milan zremisował na San Siro 1:1 z Feyenoordem Rotterdam w rewanżowym meczu 1/16 finału Ligi Mistrzów. Przed tygodniem holenderska drużyna wygrała 1:0, więc to ostatecznie ona mogła cieszyć się z awansu.
Wiele pracy w tym meczu miał Szymon Marciniak. Polski sędzia pokazał pięć żółtych i dwie czerwone kartki. Najwięcej mówi się o sytuacji z 51. minuty. Theo Hernandez padł wtedy w polu karnym Feyenoordu. Marciniak nie wskazał jednak na rzut karny, a ukarał piłkarza Milanu żółtym kartonikiem za próbę wymuszenia faulu. Hernandez pierwszą kartkę obejrzał jeszcze przed przerwą, musiał więc opuścić boisko. Nadmieńmy, że działo się to przy prowadzeniu gospodarzy 1:0.
Sytuacja ta spotkała się z wieloma komentarzami w całej Europie. Michał Listkiewicz, były międzynarodowy sędzia i prezes PZPN w latach 1999-2008, nie ma najmniejszych wątpliwości, że Marciniak podjął prawidłową decyzję.
ZOBACZ WIDEO: Skandal w Anglii. Kibice napadli na zawodników
- Dla mnie to sprawa bezdyskusyjna. Było to "padolino" w stylu B-klasy, ewidentna symulacja. Hernandez próbował oszukać sędziego, nie ma więc wątpliwości, że zasłużył na żółtą kartkę - mówił ekspert w rozmowie z WP SportoweFakty.
Czy Polski sędzia mógł oszczędzić piłkarza Milanu?
Po zakończeniu meczu na temat tej sytuacji wypowiedział się również Zlatan Ibrahimović. Były gwiazdor Milanu pełni obecnie rolę doradcy władz klubu. Jego zdaniem Marciniak nie powinien pokazywać Hernandezowi drugiej żółtej kartki. - Nie uważam, że Theo jest symulantem. Arbiter był zbyt surowy. W takich sytuacjach można dać ostrzeżenie. To zmieniło przebieg meczu - mówił.
Z tą opinią nie zgadza się Michał Listkiewicz. - Nie dziwi mnie, że Ibrahimović broni Hernandeza, bo on grał podobnie w czasie kariery piłkarskiej i próbował wymuszać faule. Milan powinien mieć pretensje nie do Marciniaka, a do samego zawodnika. To była zwykła bezmyślność. Nie można robić czegoś takiego, gdy ma się już żółtą kartkę na koncie - ocenił.
- Szymon Marciniak musiał pokazać Hernandezowi drugi kartonik. To była zbyt rażąca symulacja. Oczywiście, nie każdy upadek w polu karnym skutkuje pokazaniem kartki, futbol to w końcu gra kontaktowa. Ale w tym wypadku to było oczywiste. Hernandez ewidentnie podkulił nogi, rozłożył ręce, zaczął krzyczeć. To nie mogło skończyć się inaczej - podsumował Listkiewicz.
Podobne zdanie mają dziennikarze sportowi i eksperci z całej Europy. Nawet włoskie media podkreślają, że Marciniak podjął dobre decyzje, a Hernandez zasłużył na obie żółte kartki. Całą sytuację dobitnie skomentował inny były gracz Milanu, Zvonimir Boban.
- Jest jasne, że winowajcą był Theo Hernandez. Robi to od lat. Bardzo mi przykro, że to się dziś wydarzyło, ale Theo na to zasłużył. Sędzia Marciniak to widzi, ma jaja i mówi "Żegnaj". A to zmieniło mecz - podsumował Chorwat.
Odnotujmy, że Feyenoord wykorzystał grę w przewadze. W 73. minucie do wyrównania doprowadził Julian Carranza. Holenderska ekipa z Jakubem Moderem w składzie mogła więc cieszyć się z awansu do 1/8 finału.
Adrian Hulbój, dziennikarz WP SportoweFakty