Podobno nie ma nic lepszego niż gol strzelony w samej końcówce. I to nie taki bez znaczenia, tylko decydujący o końcowym rozstrzygnięciu, w dodatku w derbach Liverpoolu. Ostatnim w historii takim meczu na Goodison Park.
Na zegarze była ósma minuta doliczonego czasu gry. Everton przegrywał 1:2, zaatakował już totalnie na chaos - zagranie w pole karne, piłkę głową strącił Tim Iroegbunam, a James Tarkowski strzałem z powietrza doprowadził do wyrównania.
Kibice Evertonu nie mogli się opanować, część z nich nawet wbiegła na murawę i do akcji musieli wkroczyć ochroniarze.
O emocje zadbali jeszcze sędziowie, którzy analizowali ewentualną pozycję spaloną Abdoulaye Doucoure w początkowej fazie akcji. Jednak po kilku minutach nerwowego oczekiwania Michael Oliver potwierdził, że bramka została zdobywa w sposób prawidłowy.
Dla 32-letniego Anglika była to... pierwsza bramka w sezonie 2024/25. Nie mógł sobie wymarzyć lepszego momentu.
Zobacz bramkę Tarkowskiego:
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny