Piractwo telewizyjne jest poważnym problemem. Fani sportu, chcąc uniknąć konieczności płacenia za transmisje, korzystają z ofert bezpłatnych, nielegalnych serwisów. Takich platform jest mnóstwo, a po zamknięciu jednego serwisu, szybko pojawiają się kolejne. Problemem są także listy M3U sprzedawane na azjatyckich platformach, które umożliwiają dostęp do nielegalnych transmisji.
Jak poinformował portal wirtualnemedia.pl, takie możliwości niedługo mogą zostać ograniczone w naszym kraju. Stowarzyszenie Sygnał prowadzi postępowanie przygotowawcze przeciwko pirackim serwisom, które oferują darmowe transmisje meczów w zamian za oglądanie erotycznych reklam.
Przedstawiciel stowarzyszenia Paweł Goch podkreśla, że walka z tym procederem jest bardzo trudnym zadaniem. - Pirackie strony internetowe stały się znacznie bardziej zaawansowane technologicznie w porównaniu do kilku lat temu. Przestępcy coraz częściej korzystają z VPN-ów, zagranicznych serwerów i innych narzędzi, które utrudniają ich identyfikację i ściganie zarówno nam, jak i organom ścigania - zauważa Goch.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak Fury nadrabia zaległości z rodziną
Mimo trudności, Stowarzyszenie Sygnał odnosi pewne sukcesy. Dzięki współpracy z dostawcami usług internetowych i organami ścigania udało się zamknąć serwisy, takie jak oglądaj.to czy zalukaj.vip. - Były to skomplikowane działania prawne i techniczne, które wymagały zaangażowania wielu specjalistów - mówi ekspert.
Stowarzyszenie Sygnał dąży do zmian w prawie, które umożliwią szybsze blokowanie pirackich stron. - Z niecierpliwością czekamy na wdrożenie w polskim prawodawstwie mechanizmów, które pozwoliłyby na szybkie i skuteczne blokowanie dostępu do pirackich stron internetowych, jak to ma miejsce np. w przypadku domen związanych z nielegalnym hazardem - mówi przedstawiciel Stowarzyszenia Sygnał.