Katastrofalne błędy Szczęsnego. Ekspert: To nie przystoi

Getty Images /  Eric Verhoeven/Soccrates / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny i Alejandro Balde
Getty Images / Eric Verhoeven/Soccrates / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny i Alejandro Balde

- Nie przystoi takiemu bramkarzowi, w takim wieku, w ten sposób się zachowywać - twierdzi Arkadiusz Onyszko, który w ten sposób odniósł się do błędów, jakie w pierwszej połowie spotkania Benfiki z Barceloną popełnił Wojciech szczęsny.

Wystarczyło 30 minut gry, by Vangelis Pavlidis mógł cieszyć się z hattricka w meczu Benfiki z Barceloną. Grek mógł za to dziękować przede wszystkim Wojciechowi Szczęsnemu, który najpierw wyszedł daleko przed pole karne, nokautując własnego obrońcę, a następnie sprokurował rzut karny.

- Jestem zdziwiony, bo on robi takie błędy trochę szkolne. To nie przystoi takiemu bramkarzowi, w takim wieku, z taką historią, w ten sposób się zachowywać - twierdzi w rozmowie z WP SportoweFakty Arkadiusz Onyszko.

Błędy trudne do zrozumienia

Występ Szczęsnego w meczu z Benficą dla wielu był zaskoczeniem. Po finale Superpucharu Hiszpanii, w którym Polak wyleciał z czerwoną kartką wydawało się, że może to przesądzić o hierarchii w bramce Barcelony. Ostatecznie jednak Flick postanowił dać 34-latkowi kolejną szansę. Niestety, szybko okazało się, że nie była to najlepsza decyzja.

Dramat zaczął się w 22. minucie, kiedy to Szczęsny po raz kolejny zdecydował się wyjść z interwencją przed pole karne. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do meczu z Realem, obyło się bez czerwonej kartki, bowiem Polak wpadł nie w rywala, a we własnego kolegę.

- Nie wiem jakie tu są założenia trenera, bo jeżeli trener od niego wymaga, by grał tak bardzo wysoko, to on gdzieś w jakiś sposób stara się to wykonywać i widzimy to na tę chwilę ze słabym skutkiem. Nie rozumiem jednak w ogóle, że tak doświadczony bramkarz wychodzi do tej piłki przy drugiej bramce i demoluje swojego obrońcę, gdzie to obrońca miał piłkę. On jest totalnie spóźniony, a jeszcze w dodatku naraża swojego kolegę na poważną kontuzję. Tego nie jestem w stanie sobie teraz poukładać, dlaczego tak się stało. To jednak doświadczony bramkarz, grał na wielkich imprezach, w wielkich klubach i dziwi mnie, że wylatuje w taki sposób - komentuje Onyszko.

Jakby jednak tego było mało, zaledwie 8 minut później, kolejna interwencja Szczęsnego zakończyła się podyktowaniem rzutu karnego.

- Moim zdaniem karnego nie było. Oczywiście impet był, a teraz sędziowie interpretują to tak, że był zamiar, był ten impet, który miał Wojtek Szczęsny. Poszedł tu na wariata. To też mnie dziwi, że taki bramkarz idzie na 100%. Jak wychodzisz w ten sposób to musisz być pewny, że będziesz pierwszy, że złapiesz tę piłkę - ocenia nasz rozmówca.

Czy takie błędy mogą być spowodowane brakiem regularnej gry i rozbratem z piłką, jaki Szczęsny miał po ogłoszeniu zakończenia kariery?

- Nie sądzę. Jak już jesteś na takim poziomie jak jest Wojtek Szczęsny, to pół roku nie robi absolutnie żadnej różnicy, absolutnie nie. Tym bardziej, że jest on w regularnym treningu z drużyną, grał już parę meczów... Jakby to zrobił w pierwszym meczu po takiej przerwie to jeszcze byłbym w stanie zrozumieć, ale teraz, gdzie już kilka miesięcy trenuje z drużyną i grał to trudno mi to wytłumaczyć - odbija Onyszko.

Okoliczności łagodzące

Na szczęście dla Szczęsnego jego błędy po raz kolejny nie miały wpływu na końcowy rezultat. Barcelona, podobnie jak w finale Superpucharu z Realem Madryt, zdołała wbić rywalom 5 bramek. Warto tu także dodać, że w samej końcówce spotkania, przy wyniku 4:4, Szczęsny świetnie powstrzymał Angela Di Marię.

- Przy wygranej to tak naprawdę mleko się nie wylało. W piłce nożnej gdy popełnisz błąd, nawet tak duży jak przy tym wyjściu, ale wygrasz mecz, to nie ma większych konsekwencji poza tym, że trzeba się zastanowić, by tak dalej nie robić, bo to jednak już drugi raz - twierdzi Onyszko.

Pytanie jednak, czy po takim spotkaniu Hansi Flick zechce sprawdzić zasadność powiedzenie "do trzech razy sztuka".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mijał rywali jak tyczki. Tak gra "Benja Messi"

Komentarze (3)
avatar
Ghost2001
4 h temu
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Niestety ale nasz Wojtuś tragiczny 
avatar
Sie-Wie
5 h temu
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Po takim meczu Flick ma olbrzymi ból głowy. Przynajmniej nie musi się martwić który bramkarz od dziś stoi między słupkami. Szczerze mówiąc to Yamal na ławkę! Gówniarz traci piłkę non-stop i wie Czytaj całość
avatar
Jagafan !!
5 h temu
Zgłoś do moderacji
5
5
Odpowiedz
Artykuł śmieć - dla kasy, ile razy krzyczy żonka jego przy orgazmie ? - to ciekawsze