W ostatniej kolejce Łukasz Fabiański był bohaterem West Ham United. Gdyby nie kilka fenomenalnych interwencji Polaka, to jego zespół nie zdobyłby nawet punktu w rywalizacji z Bournemouth, a tak padł remis 1:1.
Fabiański od 9. kolejki jest pierwszym bramkarzem "Młotów", ale i jemu czasem zdarzy się słabszy moment. I taki też nastąpił w sobotnie popołudnie.
West Ham grał na własnym boisku z Brighton and Hove Albion. Do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis, ale w 51. minucie goście wyszli na prowadzenie.
I trudno nie odnieść wrażenia, że Fabiański mógł zachować się lepiej. 39-latek wyszedł do dośrodkowania i zachował się niepewnie. Nie trafił w piłkę, a przy okazji wpadł w niego Lewis Dunk. Futbolówka spadła pod nogi Matsa Wieffera, a ten trafił do bramki.
Sędziujący to spotkanie Robert Jones nie dopatrzył się faulu obrońcy Brighton, nie było też spalonego, więc bramka została uznana.
Zobacz zachowanie Fabiańskiego przy straconym golu przez West Ham:
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ posłał "bombę"! Bramkarz był bez szans