Ostatnio duże kontrowersje w środowisku wywołała nowelizacja Ustawy o Sporcie, która dotyczy także tematu zarządzania związkami sportowymi. Od 1 stycznia 2025 roku w zarządach związku będzie musiało zasiadać przynajmniej 30 proc. przedstawicieli każdej płci.
W praktyce oznacza to po prostu, że w zarządach będzie pojawiało się więcej kobiet. Niektóre związki mogą mieć jednak problem z wypełnieniem limitu. Dla przykładu, w zarządzie PZPN będzie musiało pojawić się sześć pań. Problem w tym, że przez całą historię, zasiadała w nim tylko jedna(!) kobieta.
Niedawno pojawiły się informacje, jakoby szef UEFA Aleksander Ceferin podczas spotkania z Andrzejem Dudą miał wziąć stronę prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezarego Kuleszy, która ma forsować własne zmiany dotyczące parytetu płci. Czy naprawdę tak było?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
- Zaprzeczam, że temat ustawy pojawił się na spotkaniu u prezydenta Dudy. Widziałem artykuł, w którym to sugerowano i powiem tylko jedno - to absolutne bzdury. Kilka dni przed spotkaniem w Polsce prezydent Ceferin spotkał się ze wszystkimi ministrami sportu krajów członkowskich UEFA w Parlamencie Europejskim. (...) Nie wyobrażam sobie, aby można było namawiać kogoś do odrzucenia ustawy zaakceptowanej przez Parlament - mówi sekretarz generalny związku Łukasz Wachowski w rozmowie z TVP Sport.
Odpowiada, że nieobecność Sławomira Nitrasa na gali 105-lecia PZPN nie jest dla niego niczym nadzwyczajnym. Jednocześnie jasno odpowiada na sugestię, że PZPN tak naprawdę może złamać ustawę o sporcie, jeśli wliczy w koszty utratę państwowych dotacji.
- PZPN nie zakłada, że nie wdroży przepisów państwowych. Takie myślenie nie jest zgodne z naszą strategią działania. Jest prawo, które należy stosować i wiemy, że musimy dostosować się do tego, co zostało wprowadzone. Musimy zrobić wszystko, aby spełnić wymagania.