Thiago Silva to bez wątpienia jedna z współczesnych legend brazylijskiej piłki nożnej. 40-latek to była gwiazda reprezentacji swojego kraju. W czasie bogatej kariery występował w takich klubach jak FC Porto, AC Milan, Paris Saint-Germain czy Chelsea.
Na swoim koncie ma m.in. triumfy w Copa America czy Lidze Mistrzów. Na koniec kariery postanowił wrócić do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło. W letnim okienku transferowym bieżącego roku przeszedł za darmo do Fluminense.
Po powrocie Thiago Silva stał się jednym z najważniejszych graczy drużyny. Jego obecność była kluczowa dla poprawy wyników zespołu w drugiej połowie sezonu. W rozmowie z "Ge" piłkarz wyraził swoje emocje związane z presją, jaką odczuwał w ostatnich meczach.
ZOBACZ WIDEO: Ronaldinho ciągle to ma! Takie bramki chce się oglądać
- Duża była presja, bo nie zdobywaliśmy punktów, przegrywaliśmy ważne mecze, byliśmy na dole tabeli, widzieliśmy zagrożenie i nie chcieliśmy ryzykować zagrań, które normalnie wykonywaliśmy z łatwością. Z tych powodów trochę zawiedliśmy - powiedział wówczas Thiago Silva.
W niedzielę Fluminense zapewniło sobie pozostanie w brazylijskiej Serie A po emocjonującym zwycięstwie z Palmeiras. Mecz, który odbył się 8 grudnia, zakończył się triumfem Tricolor, co pozwoliło drużynie uniknąć degradacji.
Silva już wcześniej zapowiedział, że jeśli drużyna pozostanie w elicie, to on sam przejdzie boisko na kolanach. Tak też uczynił (wideo zobaczysz poniżej) na murawie Allianz Parque.
Zwycięstwo nad Palmeiras nie tylko zapewniło Fluminese utrzymanie w lidze, ale także kwalifikację do Copa Sudamericana 2025. Zespół zakończył sezon z 46 punktami, zajmując 13. miejsce w tabeli.
Thiago Silva, mimo trudnych chwil, nie żałuje powrotu do klubu, w którym zaczynał karierę. - Nie byłem zadowolony z mojej gry ani z występów drużyny, ale dziś pokazaliśmy, że Fluminense to wielki klub z oddaną publicznością - dodał piłkarz.