Hiszpan skończył studia w Polsce. Zaskakujące, czym chce się zająć teraz

Instagram / Miki Villar z partnerką
Instagram / Miki Villar z partnerką

- Dla mnie to była w niespodzianka, że mistrz Polski skontaktował się ze mną tuż po tym, jak skończyłem sezon w I lidze - mówi nam Miki Villar. Hiszpan jeszcze niedawno grał w IV lidze, a teraz występuje z Jagiellonią w europejskich pucharach.

Mistrzowie Polski, czyli Jagiellonia Białystok, zmierzą się w czwartkowy wieczór na wyjeździe z czeskim zespołem FK Mlada Boleslav w Lidze Konferencji Europy (godz. 21). W rozmowie z WP SportoweFakty piłkarz Jagiellonii Miki Villar mówi o nadziejach związanych z tą konfrontacją i podsumowuje jesień w wykonaniu "Jagi".

Zdradza też kulisy swoich przenosin z poziomu I-ligowej Wisła Kraków do ekipy mistrza Polski.

- To, że nie zostałem w Wiśle, było bardziej decyzją prezesa Jarosława Królewskiego niż moją - przyznaje. Opowiada także o planach związanych z prowadzeniem osobistego bloga i kanału na Youtube.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Ostatnia ligowa konfrontacja z Puszczą Niepołomice okazała się dla was trudną przeprawą, udało się ugrać tylko remis 1:1. Inna rzecz, że zwykle z ekipą z Niepołomic tak się właśnie gra.

Miki Villar, pomocnik Jagiellonii Białystok: To prawda. Doskonale pamiętam starcie Puszczy z Wisłą Kraków, rozgrywane jeszcze w barażach o Ekstraklasę, kiedy to nas wówczas pokonali. Wiedzieliśmy więc doskonale, że pojechaliśmy do Krakowa walczyć. Nigdy nie jest łatwo z tym rywalem grać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Błysk byłego piłkarza Barcelony! Fantastyczny gol

Można już powoli podsumować jesień w wykonaniu Jagiellonii. Jak na łączenie rywalizacji w Europie i na krajowym podwórku, naprawdę poradziliście sobie dobrze. Udało się m.in. pokonać pewien drobny kryzys, który się w pewnym momencie pojawił.

Zdecydowanie nie jest źle. Za nami bardzo wymagająca runda. Sporo było też podróży, czasu spędzanego poza domem. Zarówno fizycznie, jak i mentalnie są to niełatwe wyzwania. Trzeba też mierzyć się z oczekiwaniami, jakie istnieją wobec mistrza Polski.

W czwartek zagracie z czeskim zespołem FK Mlada Boleslav, który niedawno w Lidze Konferencji był w stanie nawet ograć Real Betis. To robi wrażenie?

Jedziemy tam z nastawieniem, by postarać się wygrać. Jak dotąd, w każdym meczu Ligi Konferencji tak walczyliśmy i jesteśmy na dobrej drodze do przejścia dalej w tych rozgrywkach. Jeżeli uzyskamy z Czechami dobry rezultat, to myślę, że praktycznie zapewnimy sobie umiejscowienie w najlepszej ósemce. Jeśli by jednak nie udało się wygrać w Czechach, to potem jeszcze mamy jedną szansę u siebie, z Olimpiją Lublana.

A jak zareagował pan na losowanie Pucharu Polski? Wpadacie na Legię Warszawa. Takie starcie dwóch drużyn reprezentujących Polskę w Europie spokojnie mogłoby być nawet finałową konfrontacją w PP. A tymczasem przytrafiło się już na etapie ćwierćfinału.

Myślę, że w zespole nikt nie miał ochoty trafić na Legię. Jednak mecze Jagiellonii z Legią w zeszłym sezonie były bardzo dobre, jest taka dodatkowa rywalizacja między tymi ekipami. Rzeczywiście to taki przedwczesny finał. Mam nadzieję, że wygramy i awansujemy do półfinału.

Pan ma akurat znakomite wspomnienia z rywalizacji w Pucharze Polski. W zeszłym sezonie z Wisłą Kraków dotarliście aż do finału, po czym na Stadionie Narodowym pokonaliście Pogoń Szczecin.

Dla mnie te rozgrywki Pucharu Polski od zeszłego sezonu są czymś specjalnym, wyjątkowym. Oby mój zespół znów był w stanie je wygrać, ponownie mam ku temu okazję. Zdaję sobie sprawę jednak, jak trudna prowadzi do tego droga. Gdy masz jeden mecz, to wszystko może się zdarzyć w takiej rywalizacji. Gdybym mógł jednak znów sięgnąć po to trofeum, to byłoby coś wymarzonego.

Jak pan podsumuje decyzję o przenosinach do Białegostoku? Nikt nie spodziewał się, że nagle zamieni pan I-ligową Wisłę na zespół mistrza Polski, Jagiellonię Białystok.

Ja w siebie wierzę na tyle, by wiedzieć, że stać mnie było na grę na poziomie Ekstraklasy. Dla mnie jako piłkarza odpowiednim miejscem jest Ekstraklasa, a nie I liga. Choć oczywiście dotyczy to też zespołu Wisły, który jest drużyną na Ekstraklasę. Natomiast sprawy się komplikują dla krakowian, bo dochodzi presja związana z kwestią awansu. Niby wszyscy wiedzą, że Wisła nie powinna grać w I lidze, tylko w Ekstraklasie, że jest trochę takim Realem Madryt I ligi, ale też wszyscy rywale przyjeżdżają na stadion Wisły, by ją ograć. To dla nich taki wyjątkowy mecz. Natomiast dla mnie to również była w pewnym sensie niespodzianka, że mistrz Polski skontaktował się ze mną tuż po tym, jak skończyłem sezon na drugim poziomie rozgrywkowym. Nie spodziewałem się tego, ale mam zaufanie do swoich możliwości. Myślę, że pokazałem, iż jestem w stanie grać w drużynie Jagiellonii. I że zasłużyłem na tę szansę.

Typowanie
Jaki będzie wynik do 90 minuty meczu?
FK Mlada Boleslav
:
Typuj wynik
Jagiellonia Białystok
Typowanie zakończy się za:
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica
Trwa ładowanie...

Dobrze pan się odnajduje w stylu gry Jagiellonii? I w samej Ekstraklasie?

W Betclic I lidze gra jest bardziej fizyczna, niż w PKO Ekstraklasie, mniej jest tej czysto piłkarskiej jakości. Jest też mniej przestrzeni na grę, większy nacisk ze strony rywali. A ja przecież jestem niskim chłopakiem, który też wiele nie waży. Wolę mieć większą przestrzeń na grę i móc grać kombinacyjnie z zawodnikami mającymi dużą jakość. Ostatecznie widać wyraźnie tę różnicę między I ligą a Ekstraklasą.

Do tego jeszcze dostał pan szansę gry w Europie, w tym w fazie grupowej Ligi Konferencji.

Trzy albo cztery lata temu nie spodziewałbym się, że znajdę się tu, gdzie teraz jestem. Nie spodziewałbym się, że uda mi się wygrać Puchar Polski z Wisłą ani że teraz będę rywalizował w europejskich pucharach. Dla mnie - i też dla moich bliskich - było to jak sen. Rodzina, która jest w Hiszpanii, chce dla mnie jak najlepiej i przeżywają to wszystko mocno.

Wisła Kraków próbowała pana zatrzymać? Były w ogóle jakieś negocjacje w tej sprawie?

Nie wiem, do jakiego stopnia mogę o tym mówić... To, że nie zostałem w Wiśle, było bardziej decyzją prezesa Jarosława Królewskiego niż moją. Choć prawdą jest, że chyba mój moment w Wiśle już minął. Ja też potrzebowałem już zmiany. W tym przypadku on mi powiedział, że nie ma możliwości kontynuacji mojego pobytu w krakowskim klubie. Rozumiem, że potrzebował chyba też funduszy na inne wzmocnienia czy na cokolwiek innego. Dla mnie to jednak w jakimś sensie była ulga o tyle, że to nie ja musiałem podejmować decyzję, co dalej. Natomiast Wisłę nadal kocham, jestem teraz po prostu kolejnym jej kibicem. Życzę tej drużynie jak najlepiej, nadal mam tam przecież przyjaciół. Byłem w tym klubie i w tym mieście super szczęśliwy. Mam nadzieję, że będą w stanie awansować do Ekstraklasy, jeśli nie bezpośrednio, to poprzez baraże.

Teraz w roli p. o. dyrektora sportowego funkcjonuje tam pański były kolega z drużyny Vullnet Basha.

Już w poprzednim sezonie żartowaliśmy sobie, że Basha to pewnie skończy jako członek sztabu szkoleniowego albo w jakiejś innej roli w klubie. Bardzo się cieszę, że dostał taką szansę. Zasługuje na to. Świetny z niego człowiek. Mam z nim związane same dobre wspomnienia. On też przecież mówi po hiszpańsku. Mam nadzieję, że będzie mu bardzo dobrze szło w tej nowej roli.

Ostatnio w mediach społecznościowych pochwalił się pan swoim autorskim blogiem. Skąd decyzja o jego prowadzeniu?

Jestem takim typem człowieka, który potrzebuje więcej bodźców, niż tylko tych związanych z futbolem. Niedawno skończyłem studia, uzyskałem tytuł magistra. Kończyłem je on-line, będąc w Krakowie i w Białymstoku. To są sprawy, które rozwijają mnie też poza boiskiem. To mi pomaga rozwinąć się jako człowiekowi. Zawsze mówię, że futbol to moja praca, ale to nie jest koniec mojego świata. Jeśli chodzi o blog, to piszę też po to, by uporządkować swoje myśli, emocje. Wtedy, gdy tego potrzebuję. Przelewam je na papier czy też na komputer. Chodzi również o to, by lepiej poznać siebie.

Na profilu w mediach społecznościowych ma pan opis, w którym wspomina pan, że jest "kimś więcej, niż piłkarzem".

Jestem też świadomy, że moja przygoda z piłką kiedyś się skończy. Bardzo prawdopodobne, że po zakończeniu kariery nie będę miał więcej związków z futbolem, bo jest to trudny świat. Mam też inne zainteresowania w życiu. Mam również plan, by uruchomić własny kanał na Youtube. Chciałbym tam mówić o inwestowaniu, czyli o sprawach, którymi zajmowałem się na studiach. Być może mogłoby to być pomocne np. dla piłkarzy, którzy często nie wiedzą, co mają robić z zarobionymi pieniędzmi, gdzie inwestować.

Czyli pańskie studia były związane z procesami inwestycyjnymi?

Tak, generalnie z kwestiami ekonomicznymi, były to studia biznesowe. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to bardzo popularne w świecie piłki. I że przez to jestem trochę "dziwny". Gdy jeszcze funkcjonowałem w Hiszpanii, studiowałem po prostu na uniwersytecie i łączyłem to z piłką, ale wtedy grałem na niższym poziomie rozgrywkowym. W miarę rozwoju piłkarskiego nie rzuciłem jednak studiów. Dla mnie to było zbyt ważne. Chciałem mieć "plan B" na czas po karierze.

rozmawiała Justyna Krupa, WP SportoweFakty

Komentarze (1)
avatar
Luckyluke
10 min temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No tak...z 4 ligi do ekstraklasy
..powód jest oczywisty...to ten sam poziom.w tym.kraju