Druga połowa spotkania 5. kolejki Ligi Narodów UEFA Portugalia - Polska ułożyła się po myśli gospodarzy. Łącznie padło w niej aż 6 bramek, z czego 5 dla naszych rywali, którzy zwyciężyli 5:1 i zapewnili sobie 1. miejsce w grupie, gwarantujące awans do ćwierćfinału.
W momencie, gdy Portugalczycy prowadzili już 2:0, na boisku miał pojawić się Karol Świderski. Ostatecznie po zamieszaniu przy linii bocznej Kacpra Urbańskiego zastąpił jednak Adam Buksa, a pierwszy z wymienionych ostatecznie w ogóle nie wszedł.
Później okazało się, że Świderski... nie mógł wejść na boisko. Ten bowiem... nie został wpisany do kadry meczowej i nawet nie powinien znaleźć się na ławce rezerwowych. Błąd popełnił tym samym team manager naszej kadry Łukasz Gawrjołek.
- Doszło do sytuacji, że 23 zawodników zostało zgłoszonych w prawidłowy sposób. 75 minut przed meczem wypełnia się protokół meczowy i w trakcie zostały uzupełnione wszystkie pola, z czego niestety jedno zostało pominięte. Ta sytuacja to mój błąd, za co ponoszę odpowiedzialność - tłumaczył się Gawrjołek na konferencji prasowej przed meczem Polska - Szkocja.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów
- Wraz ze sztabem zrobię wszystko, żeby nigdy więcej do tego nie dopuścić. Ja ze swojej strony wewnętrznie u nas przeprosiłem, ale teraz dobrze, że mam okazję publicznie. Przepraszam selekcjonera i drużynę za dopuszczenie do takiej sytuacji. Wniosek jest taki, żeby zabezpieczyć drużynę przed kolejnym meczem - dodał.
Po meczu pojawiło się sporo głosów, że team manager naszej reprezentacji powinien zostać zwolniony. Jednak według informacji WP SportoweFakty Polski Związek Piłki Nożnej nie wyciągnie wobec niego dalszych konsekwencji.
Amen