Aż trudno w to uwierzyć. Polacy byli lepsi od Włochów, którzy - mówiąc wprost - nic nie grali przez dobre 70 minut. Ale na koniec to oni cieszą się ze zwycięstwa. O końcowym wyniku przesądziły zmiany, a także proste błędy w polskiej defensywie.
W 79. minucie gola na 2:1 strzelił Alessio Vacca. Im bliżej końca, tym rywale naciskali coraz mocniej. Wyrównali w 90. minucie, gdy indywidualny rajd przeprowadził Aaron Ciammaglichella i zaskoczył Sławomira Abramowicza strzałem w tzw. dalszy róg. A to wcale nie było ostatnie słowo, bo kilkadziesiąt sekund później Vacca ustrzelił dublet i dosłownie w chwilę sytuacja zmieniła się o 180 stopni.
Można to jeszcze było uratować, ponieważ w ostatniej akcji polski sędzia Grzegorz Kawałko słusznie podyktował rzut karny po faulu na Marcelu Krajewskim. Do remisu mógł doprowadzić Jan Żuberek, jednak źle wykonał "jedenastkę" i Lorenzo Torriani zapewnił Włochom wygraną w Białymstoku.
Niespodziewany wynik? Jak najbardziej. Polska była lepsza, przy wyniku 2:0 nie chciała się bronić, tylko dalej atakować, ale pierwsza stracona bramka totalnie wybiła naszych reprezentantów z rytmu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów
Na pocieszenie zostaje przepiękny gol Krajewskiego - to był idealny strzał z powietrza. Był ustawiony przed polem karnym przy rzucie rożnym i piłka spadła mu prosto na nogę. Przyłożył bez zastanowienia i trafił tuż przy słupku. Lepiej się tego zrobić nie dało.
Pierwsza połowa? Słaba z obu stron, ale w 41. minucie przyszła ta jedyna akcja. Zaczęło się od... złego wyrzutu piłki z autu przez Włochów i kapitalnego podania Wiktora Nowaka w pole karne. Niepilnowany Filip Luberecki uderzył bez przyjęcia, Lorenzo Torriani odbił futbolówkę prosto pod nogi Jordana Majchrzaka, a ten dopełnił formalności.
To jeden z nielicznych momentów, gdy kibice na stadionie w Białymstoku mogli wstać z krzesełek. Pierwszy miał miejsce przy okazji odgrywania hymnów. Gol na 1:0 raczej nie będzie szeroko omawiany przez najbliższe dwa miesiące, natomiast bramka Krajewskiego już tak.
Ale po raz kolejny potwierdziło się, że 2:0 to niebezpieczny wynik. Było też trochę, jak w siatkówce. Nie wygrywasz 3:0, to przegrywasz 2:3. Włosi uwierzyli po pierwszej bramce, że mogą coś tu ugrać i rzucili wszystkie siły do ataku. To się opłaciło. Polacy mogli jeszcze odpowiedzieć, Żuberek miał na nodze piłkę na remis, ale ten rzut karny pewnie będzie śnił mu się po nocach, nawet jeśli Elite League jest turniejem towarzyskim i wyniki się tu nie liczą.
Polska - Włochy 2:3 (1:0)
1:0 Jordan Majchrzak 41'
2:0 Marcel Krajewski 67'
2:1 Alessio Vacca 79'
2:2 Aaron Ciammaglichella 90'
2:3 Alessio Vacca 90+2'
Składy:
Polska: Sławomir Abramowicz - Marcel Krajewski, Jan Ziółkowski, Bartłomiej Smolarczyk, Jakub Okusami, Filip Luberecki - Jordan Majchrzak (57' Dawid Drachal), Mateusz Kowalczyk, Dariusz Stalmach (57' Oliwier Wojciechowski), Wiktor Nowak (57' Antoni Młynarczyk) - Aleksander Buksa (57' Jan Żuberek).
Włochy: Lorenzo Torriani - Adam Bakoune, Filippo Mane, Fabio Chiarodia, Riyad Idrissi (81' Filippo Reale) - Alberto Manzoni (65' Aaron Ciammaglichella), Matteo Cichella (65' Luca Lipani), Luca Di Maggio (65' Pietro Candelari), Kevin Zeroli - Ismael Konate, Dominic Vavassori (14' Alessio Vacca).
Żółte kartki: Ziółkowski (Polska) oraz Mane, Candelari, Chiarodia, Reale (Włochy).
Sędzia: Grzegorz Kawałko (Olsztyn).