Arkadiusz Milik wciąż nie doszedł do pełni zdrowia po kontuzji odniesionej podczas czerwcowego towarzyskiego meczu Polska - Ukraina. Nie nagrał się wtedy zbyt długo, bo niefortunne zdarzenie miało miejsce w jednej z pierwszych akcji.
Od tego momentu 30-latek pozostawał pod opieką lekarzy Juventusu. Wyjazd na Euro 2024 przeszedł mu koło nosa, a powrót do zdrowia cały czas się wydłużał. Na początku października zawodnik przeszedł zabieg artroskopii kolana.
Włoscy dziennikarze prognozowali, że Polak wróci do gry w styczniu i... wygląda na to, że mieli rację. "Tuttosport.com" podaje, że realistycznym celem jest powrót 3 stycznia przy okazji meczu w półfinale Superpucharu Włoch w Arabii Saudyjskiej, gdy Juventus zagra z AC Milan.
Wspomniane źródło podkreśla jednak, że nie chodzi jedynie o samo wyleczenie kontuzji. Milik - co zrozumiałe - nie przepracował okresu przygotowawczego, więc zanim będzie brany pod uwagę przez Thiago Mottę, musi upłynąć dodatkowy czas, by doszedł do pełni formy fizycznej. Dopiero wówczas będzie możliwy powrót na boisko.
Osobną kwestią jest kontrakt 73-krotnego reprezentanta Polski. Umowa z Juventusem wygasa 30 czerwca przyszłego roku, więc będzie miał bardzo niewiele czasu, by przekonać do siebie działaczy w sprawie ewentualnej prolongaty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Kompromitacja bramkarza. Kuriozalny gol w Meksyku