To był jeden z największych hitów środowych pojedynków w ramach 4. kolejki Ligi Mistrzów. Inter Mediolan podejmował Arsenal FC i zobaczyliśmy futbol na wysokim poziomie. Wprawdzie to londyńczycy częściej atakowali, ale mistrz Włoch za sprawą Hakana Calhanoglu zadał jeden cios z rzutu karnego i ostatecznie wygrał 1:0.
W pierwszym składzie Interu znalazł się Piotr Zieliński. Reprezentant Polski zaliczył poprawny występ, ale znowu nie dograł do końca (w tym sezonie jeszcze nie zagrał pełnego meczu). W 62. minucie trener Simone Inzaghi ściągnął go z boiska. Sam zawodnik wyjaśnił, czym to mogło być spowodowane.
- Może trener zauważył, że mamy mniej sił i tak postanowił. W tym meczu trzeba było zostawić dużo wysiłku i serca. Weszło trzech świeżych zawodników, którzy dali nowy impuls. Jest dużo grania, są też zgrupowania i podróże. To wszystko się nakłada. Trener jednak dobrze rotuje składem i treningami, także wszyscy jesteśmy pod prądem. Każdy, kto wchodzi na boisko, daje z siebie maksimum. Mamy dobre rezultaty. Oby tak dalej - powiedział "Zielu" po meczu w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hat-trick to jedno. To trafienie można oglądać bez końca!
Niewiele brakowało, a środowy występ nasz rodak zakończyłby z asystą na koncie. Świetną okazję po jego podaniu zmarnował jednak Denzel Dumfries.
- Dobrze weszliśmy w mecz. Przeważaliśmy przez pierwsze 25 minut. Szkoda, że ten strzał (Dumfriesa - przyp. red.) trafił w poprzeczkę, bo miałbym asystę. Wiedzieliśmy, że Arsenal ma dużo jakości w swoich szeregach. Cierpieliśmy, ale na koniec najważniejsza jest wygrana na zero z tyłu - skomentował Polak.
W weekend Inter Mediolan gra z SSC Napoli we włoskiej Serie A. Potem Zieliński uda się na zgrupowanie reprezentacji Polski, z którą czekają go dwa spotkania w Lidze Narodów. 15 listopada zagramy na wyjeździe z Portugalią, a trzy dni później u siebie ze Szkocją.