Daniel Myśliwiec chwali mental swoich piłkarzy. "Wtedy jesteśmy mocni"

PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec
PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec

- Podnieść się po dwóch ciosach to jest największe zwycięstwo, obok trzech punktów - uważa Daniel Myśliwiec, trener piłkarzy Widzewa Łódź po triumfie 4:3 w Lublinie z Motorem w 12. kolejce PKO Ekstraklasy.

Łodzianie po 22 sekundach meczu w stolicy Lubelszczyzny przegrywali 0:1, a po 14 minutach - już 0:2. Potrafili jednak doprowadzić do remisu, a nawet przed przerwą wyjść na prowadzenie 3:2. Ostatecznie, po meczu pełnym emocji zwyciężyli 4:3. Więcej o przebiegu starcia przeczytasz TUTAJ.

- Z perspektywy mojej i drużyny mamy wszystko to, co chcieliśmy - czyli zwycięstwo. Popełniliśmy sporo błędów i straciliśmy aż trzy gole, a nie pamiętam, kiedy ostatni raz daliśmy sobie tyle ich strzelić, zwłaszcza tak łatwo. To oczywiście zasługa bardzo dobrze zorganizowanego przeciwnika. Ale myślę, że wygraliśmy coś więcej niż tylko trzy punkty - przyznał na konferencji prasowej trener widzewiaków Daniel Myśliwiec.

Szczególnie, że na wyjazdową wygraną czerwono-biało-czerwoni czekali ponad dwa miesiące. W sobotnim starciu w Lublinie, poza pierwszym kwadransem, wiele rzeczy im wychodziło.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite show młodego bramkarza. "To naprawdę się wydarzyło"

- Na wyjeździe zazwyczaj jest trudniej, w dodatku znów nasi kibice nie mogli z nami być. I mimo, że dostaliśmy te dwie "sztuki", jeszcze przed przerwą wyszliśmy na prowadzenie, a potem je powiększyliśmy. Duży szacunek dla piłkarzy i ich mentalu, który można było kwestionować, bo mieliśmy problemy z wyjazdami. Tym razem pokazaliśmy, że niekoniecznie. Podnieść się po dwóch ciosach to jest największe zwycięstwo obok trzech punktów - podkreślił szkoleniowiec Widzewa Łódź.

W tym spotkaniu inicjatywa przechodziła kilkukrotnie z Motoru na Widzew i odwrotnie. To było dość otwarte spotkanie, bardzo ciekawe dla postronnego widza.

- W pierwszej akcji dostaliśmy bramkę w wyniku tego, że byliśmy przygotowani do ataku, bo zbierając drugą piłkę chcieliśmy zaatakować. To normalne, że nawet jeśli jesteś przygotowany na to, co masz robić noga drży. Wtedy przeciwnik z drugiej strony jest bardziej pewny siebie i wszystko mu wychodzi z większą łatwością - analizował Myśliwiec.

- Szacunek dla moich piłkarzy, bo choć nic nie zmieniliśmy - oprócz efektów naszej pracy - spowodowaliśmy, że przeciwnik był bardziej zmęczony, przejęliśmy inicjatywę. Trochę nie potrafiliśmy jej skonsumować. Widać jednak, że ta drużyna rośnie, a do tego stałe fragmenty pozwoliły nam zdobyć dwa gole. Będziemy chcieli częściej korzystać z tej broni - zapowiedział.

Ale beniaminek PKO Ekstraklasy potrafił zaskoczyć łódzką drużynę. Co ciekawe, szkoleniowcy obu drużyn pracowali razem ze sobą kilka sezonów temu w Stali Rzeszów. Wówczas to Mateusz Stolarski był asystentem Daniela Myśliwca.

- Większe problemy upatrywałbym w czymś, na co się przygotowaliśmy, czyli jak rozmontować blok 5-4-1 Motoru. Zbyt szybko decydowaliśmy się na dośrodkowania, dlatego nie mogliśmy przejąć kontroli nad meczem. Myślę, że ono bardziej "wyszło" takie otwarte. Spodziewaliśmy się, że rywal podejdzie do pressingu, zakładałem, że go ominiemy, a my 70 procent czasu na treningu poświęciliśmy temu, jak rozmontować niski blok obronny przeciwnika. Motor wolał się wycofać, by kontrować - wyjaśnił trener Widzewa.

Szkoleniowiec łódzkiej drużyny zwrócił uwagę na okoliczności bramek zdobywanych przez jego podopiecznych, szczególnie w pierwszej części spotkania.

- Okazało się, że fazy przejściowe były równie kluczowe. Nasze bramki wynikały z tego, że mieliśmy dość duże posiadanie piłki i byliśmy w polu karnym przeciwnika. To też efekt i etap rozwoju drużyny, w którym nie zawsze w ekstraklasie będzie możliwość stworzenia klarownej sytuacji w szesnastce przeciwnika, ale można "zarobić" stały fragment - zauważył.

I pod koniec konferencji prasowej w Lublinie pojawił się ton sportowo-edukacyjny.

- Mam nadzieję, że ten mecz udowodnił, że możemy być mocni, jeśli robimy swoje. Nie jest ujmą, jeśli kontynuujesz coś co nie działa. Przeciwnik 3-4 razy z rzędu nie popełni błędu, odbierze ci piłkę, ale to nie znaczy, że masz się wycofywać z tego i szukać innego rozwiązania. Wybitni sportowcy osiągają swoje cele nie dlatego, że jednostkowo im coś wyjdzie, a ze względu na powtarzalność swoich mechanizmów. Jeśli uświadomimy sobie, że w tym leży klucz, będziemy bliżej osiągnięcia sukcesu - zakończył Myśliwiec.

W następnej - trzynastej - kolejce Widzew podejmie Górnika Zabrze. Mecz odbędzie się w niedzielę, 27 października o 17:30 na Stadionie Miejskim przy al. Piłsudskiego w Łodzi.

Komentarze (0)