Wyszło na jaw, co zapisał w testamencie. "Ogromna suma pieniędzy"

Getty Images / Bill Murray/SNS Group  / Na zdjęciu: Bobby Charlton
Getty Images / Bill Murray/SNS Group / Na zdjęciu: Bobby Charlton

Bobby Charlton odszedł 12 miesięcy temu, ale jego piłkarskie sukcesy ciągle budzą podziw w Anglii. Dziennik "The Sun" wyjawił, że legendarny zawodnik Manchesteru United pozostawił po sobie fortunę.

Ikona Manchester United, Sir Bobby Charlton, pozostawił w swoim testamencie 631 tysięcy funtów (około 3,251 mln złotych), jak ujawnił serwis internetowy "The Sun". Legendarny piłkarz zmarł w październiku ubiegłego roku w wieku 86 lat.

Pieniądze zostały przekazane jego żonie, Lady Normie Charlton. Jak wynika z dokumentów spadkowych zatwierdzonych przez sąd w Manchesterze, Charlton zostawił 652 tysiące funtów, które, po spłacie długów i kosztów pogrzebu, zmniejszyły się do 631 tysięcy funtów.

W testamencie, który podpisał w 2011 roku, Sir Bobby wyznaczył swoje córki, Suzanne i Andreę, oraz osobistego prawnika, Andrew Kaya, jako zarządców majątku. Zapisano również, że całe mienie ma pozostawać do wyłącznej dyspozycji jego żony Lady Normy, pod warunkiem że przeżyje swojego męża.

Kariera pełna sukcesów i osobistych tragedii

Urodzony jako Robert Charlton w górniczym mieście Ashington, Bobby podpisał kontrakt z Manchester United w 1953 roku, mając zaledwie 15 lat. Trzy lata później zadebiutował w pierwszej drużynie, co rozpoczęło jego błyskotliwą 17-letnią karierę w klubie, podczas której rozegrał 758 meczów i zdobył 249 bramek - oba te wyniki były rekordami w tamtym okresie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód

Charlton był ostatnim ocalałym z katastrofy lotniczej w Monachium w 1958 roku, w której zginęły 23 osoby, w tym ośmiu kolegów z drużyny. Miał wtedy zaledwie 20 lat, a z wraku samolotu uratował go jego współpartner, Harry Gregg. Zaledwie dwa tygodnie później Bobby wrócił na boisko i kontynuował swoją karierę.

Dziesięć lat po tragedii Charlton poprowadził Manchester United do emocjonalnego zwycięstwa w Pucharze Europy, strzelając dwie bramki w finałowym meczu przeciwko Benfice na Wembley, który zakończył się wygraną 4:1.

Sukcesy reprezentacyjne

Charlton był również kluczową postacią reprezentacji Anglii, której pomógł zdobyć puchar mistrzostw świata w 1966 roku. W tym samym roku otrzymał także prestiżową Złotą Piłkę, przyznawaną najlepszemu piłkarzowi na świecie. Z 49 bramkami na koncie Sir Bobby do dziś pozostaje trzecim najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Anglii, ustępując jedynie Wayne'owi Rooneyowi i Harry'emu Kane'owi.

W 1973 roku opuścił Manchester United i został grającym trenerem w Preston North End. W późniejszych latach życia pełnił funkcję ambasadora Manchester United oraz piłki nożnej na arenie międzynarodowej.

Ostatnie pożegnanie

W 1993 roku Charlton został uhonorowany tytułem szlacheckim. W ostatnich latach zaangażował się w pomoc ofiarom konfliktów zbrojnych, zakładając fundację, która od 2011 roku zgromadziła miliony funtów na ten cel.

W ubiegłym roku sąd uznał śmierć Charltona za przypadkową, wskazując jako przyczynę urazy płuc, upadek i demencję. Demencja dotknęła także jego brata, Jacka Charltona, który zmarł w 2020 roku. Po śmierci Bobby'ego jedynym żyjącym członkiem zwycięskiej drużyny Anglii z 1966 roku pozostaje Sir Geoff Hurst, który w tamtym finale strzelił hat-tricka.

Po śmierci Charltona, Hurst oddał hołd swojemu koledze, pisząc: "Bardzo smutna wiadomość. Sir Bobby Charlton, jeden z prawdziwych wielkich, odszedł. Nigdy go nie zapomnimy". W podobnym tonie wypowiedział się Gary Lineker, nazywając Charltona "najlepszym piłkarzem w historii Anglii".

Źródło artykułu: WP SportoweFakty