"Futbol byłby niesprawiedliwy". Efekt nowej miotły w Mielcu wciąż działa

PAP / Dariusz Delmanowicz / Na zdjęciu: Janusz Niedźwiedź
PAP / Dariusz Delmanowicz / Na zdjęciu: Janusz Niedźwiedź

- Cieszy mnie, że zawodnicy bardzo szybko wprowadzili do gry to, nad czym pracujemy na treningach - mówi Janusz Niedźwiedź. Stal Mielec pod jego wodzą zdobyła siedem punktów w trzech meczach.

Jeśli tak dalej pójdzie, to w Mielcu bardzo szybko zapomną o trenerze Kamilu Kieresiu. Przypomnijmy, został on zwolniony po przegranej z Lechem Poznań. Drużynę przejął Janusz Niedźwiedź i w trzech meczach ligowych zdobył siedem punktów, a przecież był blisko kompletu, bo na Cracovii Stal straciła gola z dość "miękkiego" rzutu karnego.

Często mówi się w Polsce o efekcie nowej miotły. Nowy trener przychodzi i odmienia zespół o 180 stopni. Nie zawsze się tak dzieje, natomiast w przypadku Stali jest to akurat prawda. Drużyna nie dość, że prezentuje się lepiej na boisku, to jeszcze zaczęła regularnie punktować.

W sobotę Stal pokonała na własnym stadionie Lechię Gdańsk 2:1, strzelając zwycięskiego gola w jednej z ostatnich akcji spotkania (----> RELACJA). Gospodarze byli wyraźnie lepsi, oddali prawie 30 strzałów (przy zaledwie trzech próbach przeciwnika). Mogli wygrać bardziej okazale, jednak na potęgę marnowali fantastyczne sytuacje.

- Futbol byłby niesprawiedliwy, gdybyśmy nie wygrali tego spotkania. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że trzeba cały czas dążyć do zwycięstwa. Gra do końca jest bardzo ważna - mówił trener Niedźwiedź na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: Takie gole to rzadkość. Jego skutki mogą być bolesne

Bohaterem okazał się Łukasz Wolsztyński, choć tu też trzeba pochwalić trenera Niedźwiedzia. Miał nosa, wpuścił akurat tego zawodnika na boisko w doliczonym czasie gry i dosłownie po kilkunastu sekundach to właśnie Wolsztyński zdobył bramkę, która dała Stali komplet punktów.

- To ważny moment dla każdego zawodnika, bo pokazuje jedno - pracuj, czekaj na swoją szansę, bądź gotowy i prędzej czy później będziesz miał okazję się pokazać. Nawet w te parę minut można zmienić oblicze meczu. Mówiłem mu, żeby czekał w polu karnym na jakieś dośrodkowanie - przyznał Niedźwiedź.

Jego początek pracy w Stali jest naprawdę imponujący. Jedynym minusem jest odpadnięcie z Pucharu Polski, natomiast w PKO Ekstraklasie wygląda to wręcz idealnie. Po wygranej z Lechią Stal wydostała się ze strefy spadkowej.

- Wyniki mogły być lepsze. Mogliśmy pokusić się o wygraną w Krakowie i mieć teraz o dwa punkty więcej, natomiast zrobiliśmy progres. Cieszy mnie, że zawodnicy bardzo szybko wprowadzili do gry to, nad czym pracujemy na treningach. Dążymy do tego, by regularnie punktować i wspinać się coraz wyżej w tabeli - podsumował trener Niedźwiedź.

Komentarze (0)