Korespondencja z Katalonii - Arkadiusz Dudziak
Małe katalońskie miasteczko zmieniło się dzięki FC Barcelonie. Ta położona kilkanaście kilometrów od stolicy Katalonii miejscowość stała się domem dla Lionela Messiego, Ronaldinho czy Luisa Suareza. Po transferze do Dumy Katalonii właśnie tu zamieszkał Robert Lewandowski. Castelldefels ma bowiem wiele zalet, ale główne są takie, że jest tu spokojnie, gwiazd nie zaczepiają miejscowi, więc piłkarze mogą żyć w miarę swobodnie. I jeszcze jedno - stąd szybko można dojechać autem do ośrodka treningowego klubu.
Pojechaliśmy odwiedzić to miejsce i na własne oczy przekonać się, co może zaoferować kolejnej gwieździe Barcelony. Bo nikt nie ma wątpliwości, że polski bramkarz Wojciech Szczęsny to zawodnik uznany i rozpoznawalny, który wkrótce dołączy do zespołu.
Mocny widok na start
Gdy wysiada się z dworca kolejowego w Castelldefels, nie ma się takiego odczucia, że oto jesteśmy w miejscu szczególnych, gdzie mieszkali albo mieszkają najlepsi (i najbogatsi) piłkarze świata. Wita nas bryła budynku będąca raczej symbolem krainy brzydoty, a już bez wątpienia nie czegoś ładnego czy nadzwyczajnego.
Idziemy wgłąb. Wokół typowe zabudowania, jakie spotykamy w setkach hiszpańskich miasteczek. Jest poranek, około 9.00, okolica budzi się do życia. Stoliki niemal wszystkich kawiarenek, które mijamy, zajęte, można nawet powiedzieć, że są tłumy w lokalach. Katalończycy jedzą śniadanie i nieśpiesznie zaczynają dzień. Wszystko toczy się powoli, nikt nie konsumuje jadąc do pracy. Maniana. Klasyczna Hiszpania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Wreszcie trafiamy na luksusy, ale żeby tam dotrzeć, trzeba wspiąć się do tej części miasta, która usytuowana jest na wzgórzu. Tam przy alejach Bellavista czy Bellamar wreszcie widzimy okazałe budynki i rezydencje. To tu ma swój dom chociażby Leo Messi.
Wille najczęściej otoczone są wysokimi murowanymi ogrodzeniami. Po ulicach jeżdżą nowe, luksusowe auta. Co oczywiste i mieszkańcy są inni. Na pierwszy rzut oka widać, że raczej zarabiają więcej niż 1500 euro miesięcznie.
Ale skąd popularność właśnie tego, liczącego około 60-tysięcy mieszkańców, miasta? Od kilkunastu lat piłkarze Blaugrany wybierają właśnie Castelldefels na miejsce do mieszkania, a jednym z pierwszym był słynny Brazylijczyk i wirtuoz futbolu Ronaldinho. Zresztą do dziś ma w mieście luksusową posiadłość.
Tajemnicę popularności odsłania jedna z mieszkanek. - Generalnie to bardzo dobre miejsce do życia, takie normalne katalońskie miasteczko, ale z wieloma udogodnieniami - mówi nam Alexandra, młoda mama, która mieszka i pracuje w Castelldefels.
- Mamy tutaj morze. Jest sporo parków, zielonych alei, sporo tak zwanej przestrzeni spacerowej - opowiada. - A przy tym mnóstwo restauracji, atrakcyjnych kulinarnie lokali, dużo miejsc, gdzie wieczorem można wyjść i odpocząć w spokoju. Do tego na wzgórzach było sporo terenów do budowy, więc zaczęli stawiać tam ogromne posiadłości - dodaje.
Miejsce (nie) do życia
Powoli zaczynamy rozumieć zauroczenie. Rzeczywiście - rezydencje usytuowane na porośniętym lasem wzgórzu, schodzącym do przepięknej szerokiej piaszczystej plaży Morza Balearskiego - tworzą idylliczny widok. Już wiemy: nic dziwnego, że przyciągają najbogatszych.
Alexandra mówi, że obecność najlepszych piłkarzy w mieście nie wpływa jakoś szczególnie na jej życie. Innego zdania jest Antonia, emerytka, która pamięta jeszcze czasy sprzed przybycia bogatych. Jej zdaniem to właśnie oni są odpowiedzialni za wzrost cen, którym niektórzy mieszkańcy nie są w stanie sprostać.
- Życie się bardzo zmieniło. Ceny wszystkiego zdecydowanie wzrosły. Jakoś tutaj żyjemy, ale nam, emerytom, wcale nie jest łatwo. Czuć kontrast pomiędzy zwykłymi ludźmi z Castelldefels a tymi bogatymi, z domami na wzgórzu. Nawet z daleka widać ich ogromne posiadłości - opowiada.
W ostatnich latach z powodu Messiego, Ronaldinho, Suareza czy Lewandowskiego w Castelldefels pojawiło się coraz więcej turystów. To - według mieszkańców - także problem, bo drastycznie wzrosły czynsze. Problem, z którym boryka się jednak nie tylko to miasteczko, ale także sama Barcelona.
- W Castelldefels warunki do życia są całkiem dobre. Ale do tego musisz mieć pieniądze. Jak ich nie masz, jak wielu starszych ludzi, to jest naprawdę krucho - kończy Antonia.