Sebastian Szymański od ubiegłego roku jest zawodnikiem Fenerbahce Stambuł. W poprzednim sezonie pomocnik reprezentacji Polski był wyróżniającą się postacią w zespole. Strzelił 10 goli, a dodatkowo zanotował 12 asyst i miał spory wkład w wywalczenie wicemistrzostwa kraju.
Początek trwających rozgrywek nie był jednak aż tak udany dla 25-latka, co spotkało się z krytyką ze strony kibiców. Czarę goryczy przelał jego występ podczas ubiegłotygodniowych derbów ligi tureckiej, w których Fenerbahce przegrało u siebie z Galatasaray SK 1:3. "Dziesiątka Fenerbahce nie jest taka, jaka powinna być" - grzmiano wówczas.
Ostatni występ Szymańskiego z pewnością nieco poprawił jego notowania w oczach fanów klubu. Pomocnik miał spory wkład w premierowe zwycięstwo 2:1 w Lidze Europy z Royale Union Saint-Gilloise. W niedzielnym meczu ligowym z Antalyasporem ponownie jednak zawiódł.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego
Drużyna ze Stambułu szybko przypuściła atak na bramkę rywali i już w 2. minucie była blisko objęcia prowadzenia. Na strzał z dystansu zdecydował się jeden z klubowych rywali Polaka. Choć udaną interwencją popisał się Kenan Pirić, piłka odbiła się od obrońcy, by po chwili trafić w słupek.
Na miejscu znalazł się Szymański, który miał klarowną szansę na otwarcie wyniku. Reprezentant Polski nie trafił jednak w piłkę, a dodatkowo poślizgnął się i upadł na murawę. Niepowodzenie 25-latka wykorzystali rywale, którzy odgonili niebezpieczeństwo, dzięki czemu uchronili się przed stratą bramki. Polak nie wykorzystał tym samym stuprocentowej sytuacji.
Nasz pomocnik nie został skreślony przez trenera Jose Mourinho i pozostał na murawie do 84. minuty. Finalnie Fenerbahce wygrało 2:0, a wszystko za sprawą bramki Dusana Tadicia i samobójczego trafienia Thalissona Kelvena.