"Został w szatni". Przez 15 minut gwiazdor nawet nie dotknął piłki

PAP / Piotr Nowak / Reprezentacja Polski
PAP / Piotr Nowak / Reprezentacja Polski

Zespół pod przewodnictwem prof. Luki Modricia dał studentom piłkarstwa z Polski cenną lekcję z futbolu. Robert Lewandowski i Piotr Zieliński z kontrwykładem nie wystąpili, ale sami mogli się czegoś nauczyć. Oceniamy Polskę za mecz z Chorwacją (0:1).

Łukasz Skorupski: 7. (skala 1-10, ocena wyjściowa: 6). Błysnął refleksem po "główce" Calety-Cara, potem obronił jeszcze pięć strzałów rywali. Nie można go winić za to, że skapitulował po genialnym uderzeniu Modricia z rzutu wolnego. Potwierdził, że w wyścigu o bluzę z numerem "1" może mieć żółtą koszulkę lidera.

Sebastian Walukiewicz: 5. Dobrze układała mu się współpraca z Kamińskim, potrafił zaasekurować Bednarka, ale tyle z teorii futbol. Miał duże problemy z Petkoviciem i Madanoviciem. To po jego faulu na tym pierwszym Modrić zdobył bramkę. Nie był to występ w stylu Kiwiora w Glasgow, ale też nie będzie on reprezentacyjną wizytówką Walukiewicza.

Jan Bednarek: 4. Ten mecz to kolejny dowód na to, że nie nadaje się na lidera defensywy. Dał się wyciągać Chorwatom z pozycji jak misiu do miodka. Innym razem brali go na karuzelę i cud, że błędnik mu wytrzymał. Zarobił żółtą kartkę, "naprawiając" faulem swój trampkarski błąd w ustawieniu i ocenie sytuacji. Gdy on kieruje obroną, w naszym polu karnym i przed nim rywale mają plac zabaw. Chorwaci bombardowali bramkę Skorupskiego - oddali aż 23 strzały, w tym sześć celnych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sceny przed meczem. Skrzypaczka zachwyciła wszystkich!

Paweł Dawidowicz: 6. Nie rzucał się w oczy, co akurat w przypadku obrońcy jest co najmniej dobrym podsumowaniem jego występu. Nie bez przyczyny Chorwaci woleli atakować drugą stroną. Po meczu ze Szkocją (3:2) padł ofiarą internetu, po którym viralowo rozszedł się filmik z jego zachowaniem przy pierwszej bramce rywali. Tymczasem generalnie był wtedy najlepszym z naszych obrońców i podobnie było w Osijeku.

Jakub Kamiński: 5. Jeśli wrócił do kadry walczyć o pozostanie w niej na dłużej, to nie dostarczył selekcjonerowi argumentów przed kolejnym zgrupowaniem. Gdyby nie tlenione włosy, jego występ przeszedłby niezauważony. Tak ułożył się mecz, że miał więcej pracy w obronie niż w ataku, ale gdy już był z piłką w okolicy pola karnego rywali, to nie potrafił nad nią zapanować. Patrząc na jego występ, aż prosi się zapytać: "Gdzie jest Matty Cash, panie trenerze?".

Piotr Zieliński: 5. Selekcjoner kontynuuje eksperyment z Zielińskim w roli "6", ale to, co wystarczyło na Szkocję (3:2), na Chorwację było już za mało. Fakt, że rywale urządzili sobie z nami trening strzelecki, to m.in. efekt jego słabej gry w destrukcji. Owszem, nie ma takiego profilu, ale nie przystosował się do roli. Ponadto, ten mecz brutalnie uświadomił wszystkim różnicę klas, jaka dzieli Zielińskiego i Modricia. Chorwat jest urodzonym liderem, sercem, płucami i mózgiem zespołu. A Zieliński... Zieliński dobrze funkcjonuje tylko w mocnym otoczeniu i "ma momenty". Chociaż w Osijeku to był jeden moment, kiedy w 39. minucie wprowadził w pole karne Zalewskiego. Bolesne przebudzenie.

Sebastian Szymański: 5. Bardziej można go chwalić za pracę w odbiorze niż w kreacji, co mówi samo za siebie. Nie był w stanie przeciwstawić się Chorwatom. Jego najlepszymi zagraniami były te, w których uprzykrzał życie Modriciowi i Kovaciciowi. To aż nie przystoi piłkarzowi z takimi umiejętnościami.

Kacper Urbański: 5. Potwierdził, że piłka nie parzy go nawet, gdy przeciw niemu są postacie pokroju Modricia i Kovacicia. To zawsze "coś", bo mówimy o 20-latku. Oby to, co dla Zielińskiego było bolesną nauczką, a dla nas brutalnym przebudzeniem, dla Urbańskiego było cenną lekcją na przyszłość.

Nicola Zalewski: 7. Przez dekady mieliśmy cały zastęp "nowych Lubańskich" i "nowych Lewandowskich", a w końcu mamy "nowego Gadochę" - dryblera może jeszcze nie na światowym poziomie, ale zmierzającego w tę stronę. Podczas gdy koledzy musieli robić notatki na wykładzie prof. Modricia, Zalewski już był po zajęciach praktycznych z tego materiału. Jako jedyny nie ustępował Chorwatom zarazem kontrolą nad piłką, jak i skutecznością w grze. Zieliński też wpasowałby się do zespołu Dalicia, ale po tym występie chorwacki selekcjoner pewnie by go nie wcielił do swojej drużyny.

Mateusz Bogusz: 4. Rozczarowanie jego debiutem jest wprost proporcjonalne do oczekiwań, jakie mieliśmy wobec niego po tym, co wyprawia w MLS. Zaczął bez debiutanckiej tremy, nie szukał gry na alibi, ale po pierwszym kwadransie... trzeba go było szukać z lornetką. Okolicznością łagodzącą jest fakt, że w reprezentacyjnym debiucie grał głównie na nie byle kogo, bo na Gvardiola.

Robert Lewandowski: 5. Na pierwszy kwadrans (bez kontaktu z piłką!) "został w szatni", a swoją obecność na boisku zaznaczył dopiero w 70. minucie, gdy po technicznym popisie ostemplował poprzeczkę bramki Livakovicia. A wcześniej? Pierwszy raz piłkę na połowie rywali miał w 33. minucie i całkowicie popsuł pierwszą (i jedną z nielicznych) obiecującą akcję Polski. Modrić, na nieszczęście "Lewego", pokazał polskim kibicom i jemu samemu, jak dużo może dawać drużynie lider i weteran. Naszego kapitana w tym meczu przyćmili nawet Petković i Madanović.

Rezerwowi:

Bartosz SliszJakub Moder, Karol Świderski, Przemysław Frankowski , Jakub Piotrowski: bez oceny. Grali zbyt krótko, by ich ocenić, ale warto wspomnieć, że Świderski przez pół godziny dał drużynie więcej niż przez godzinę Bogusz. Z drugiej strony, Moder - jak Kiwior w Szkocji - pokazał, jak mocno destrukcyjny wpływ na piłkarza ma brak regularnej gry.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty