KSZO bez trenera i prezesa - jak długo?

Brak prezesa i trenera oraz piłkarze, którzy nie wiedzą na czym stoją - tak wygląda sytuacja zespołu KSZO Ostrowiec Św. na początku przerwy zimowej miedzy rundami. Z dwoma zawodnikami zostały już rozwiązane kontrakty, inni czekają w kolejce, a jakby tego było mało z pracy w Ostrowcu Świętokrzyskim zrezygnował dotychczasowy trener - Robert Kasperczyk.

Jedenaste miejsce jakie zajęli na koniec pierwszej części sezonu I-ligowi piłkarze KSZO może niektórych fachowców piłki nożnej zaskoczyło in plus, jednak to co przynosi początek przerwy zimowej, na pewno nie pozwala na kolejne kredyty zaufania. Po rozwiązaniu kontraktów przez Piotra Wtorka i Dawida Bastę, przyszedł czas na rozwiązanie umowy z trenerem Robertem Kasperczykiem. Jakby tego było mało, od czterdziestu dni klub pozostaje bez prezesa, a jego wybór jest systematyczni przesuwany.

- Wczoraj dowiedziałem się od Roberta o jego decyzji. Osobiście nie przymierzałem się do zmian, choćby z takich powodów, że związałem się w tym krótkim okresie już z Ostrowcem. Mam tu do czerwca ważny kontrakt, wynająłem dom, sprowadziłem rodzinę, zarzuciłem pracę na uczelni. W sumie nie wiem, co teraz powiedzieć, bo nie wiadomo, jakie będzie choćby stanowisko klubu. Czy będą chcieli, abym tu dalej pracował? - skomentował trener od przygotowania fizycznego piłkarzy KSZO, Kordian Wójs.

Robert Kasperczyk nie poprowadzi już hutniczej jedenastki

Trener Wójs był asystentem Roberta Kasperczyka i pierwsze skojarzenie jakie się nasuwa to to, że właśnie on zastąpi na stanowisku szkoleniowca KSZO. Jednak nie jest to tak oczywiste. - Prawda jest taka, że jak tu przychodziliśmy, wszystko było robione na gorąco. Ściąganie chłopaków, szybko robione badania itp. Teraz jest okazja, by spokojnie przepracować zimę i pokazać się z jak najlepszej strony na wiosnę. Pewnym problemem jest fakt, że moja licencja, pozwala prowadzić klub tylko w II lidze, ale przy odrobinie pomocy ze strony klubu, można by się postarać o warunkową licencję. Doświadczenie na pewno mam. Osobiście, chciałbym dokończyć pracę, jaką tu rozpocząłem. Poświęciłem kawałek życia i wiele decyzji, by tutaj być i w jak najlepszy sposób przygotować tą drużynę.

Z trenerem Kasperczykiem, jak widać, ślubu nie wzięliśmy. Jeśli w klubie będzie stabilna sytuacja, uważam, że nie mamy się czego bać. Łącznie z meczem z Podbeskidziem. Będziemy grać u siebie, rywal będzie chciał się zaprezentować z jak najlepszej strony, a to może nam tylko pomóc - dodał.

Komentarze (0)