Legia Warszawa jest już w zasadzie pewna awansu do III rundy eliminacji Ligi Europy. Trudno by było inaczej, jeśli w pierwszym meczu z Caernarfon Town FC wygrała 6:0 i była zespołem o kilka klas lepszym, zwłaszcza w drugiej połowie.
Z tego też tytułu trener Goncalo Feio nie zabrał do Walii kilku kluczowych zawodników (-----> WIĘCEJ). - Uważam, że to dobra decyzja. Niech grają młodzi, bo to jest idealna okazja po tak okazałym zwycięstwie u siebie. W takim składzie i tak sobie Legia poradzi, choć trzeba pamiętać, że na wyjeździe zawsze gra się trochę trudniej, nawet jeśli rywal jest, jaki jest - mówi nam były piłkarz Legii Sylwester Czereszewski.
Sześć punktów po dwóch kolejkach w Ekstraklasie, do tego przekonujące zwycięstwo z Walijczykami. W teorii wszystko jest idealne. A w praktyce? Zawsze można się do czegoś przyczepić. Choćby do tego, że oba spotkania w lidze z Zagłębiem Lubin i Koroną Kielce nie były spektakularne, a w LKE rywal był półamatorski.
- Z jednej strony tak, natomiast wtedy uwidacznia się siła tych zespołów. Ciężar gry biorą na siebie indywidualności, jak ostatnio w Kielcach. Po to się sprowadza takich gości. Mają robić różnicę i Luquinhas ją zrobił - mówi Czereszewski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tornado podczas meczu. Zawodnicy starali się kontynuować grę
Mimo wszystko w Warszawie jest bardzo duży optymizm i entuzjazm w ostatnich tygodniach. Legia była niezwykle aktywna w letnim oknie transferowym, konkretnie się wzmocniła i brak Josue nie jest aż tak widoczny.
- Uważam, że w Legii brakuje skutecznego napastnika. Kramer i Pekhart to nie jest to. Gual za bardzo nie ma z kim grać. Luquinhas stara się to ciągnąć, ale z drugiej strony martwi mnie forma Wszołka czy Kapustki - mówi Czereszewski.
- Luquinhas wygląda dobrze, ale nie możemy go porównywać z Josue. To dwaj kompletnie różni piłkarze. Josue może nie biega tak dużo, jak Luquinhas, ale miał to coś. Szczerze mówiąc obawiałem się tego powrotu, ale widzę, że niepotrzebnie. Takich zawodników brakuje w polskiej lidze, którzy potrafią przyjąć piłkę, zdobyć teren, zrobić przewagę - podkreśla nasz rozmówca.
Do Walii - jak wspomnieliśmy - Luquinhas nie poleciał. Będzie mógł odpocząć, zwłaszcza że rywale nie oszczędzali go na początku sezonu. Wiele razy był faulowany, na co uwagę zwracał zarówno trener Feio, jak i telewizyjni eksperci na czele z Markiem Jóźwiakiem.
- Gdyby te mecze były rozgrywane 20 czy 30 lat temu, to Luquinhas by nie dotrwał do 20. minuty, a ci faulujący go nie dostaliby żadnej kartki. Korona nigdy nie miała wirtuozów w składzie, była skazana na ostrą grę i w ten sposób łapała punkty - podsumował Czereszewski.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKŻE:
Babiarz przykrył oprawę Legii. "Za chwilę będą piali z zachwytu" (OPINIA)
Jagiellonia przełoży mecz w Ekstraklasie. Prezes potwierdził